Ramka z ekranem w autobusie linii 520 jest naprawdę fajna. Dobra jakość obrazu, sensowne umieszczenie w przestrzeni, estetyczne wykonanie. Niby wszystko dobrze, co widać na jakże profesjonalnym szkicu 😉
Niestety, od kilku miesięcy (a może i dłużej) ramka wyświetla tę samą sekwencje zdjęć (wiosna w Wilanowie). No żeby tych zdjęć było chociaż 500. A jest jakieś 5-6 i w kółko ogląda się to samo. Nie wiem dlaczego nie można ich zmienić. Autobus jest czysty, czyli codziennie myty. Na dodatek są w nim inne ekrany, które pokazują bardziej dynamiczny kontent. Co więcej, te same ramki w metrze pokazują fajne rzeczy. Przydałoby się to zmienić, bo pasażerowie i tak gapią się w ten ekran jak sroka w kość, nawet jeśli jest tam 6 zdjęć. No czyli UX minus…
Znalezisko w soboty – najgorszy minutnik świata i koszmarny sen projektanta UX.
Najpierw komunikat, który niewiele mówi. Potem liczby, które mówią jeszcze mniej (to są godziny, minuty, sekundy?). Na końcu dowiedzieć się można, że minutnik ustawiamy na odpowiednią godzinę. Najlepsze jest na końcu – otóż ten minutnik działa, ale tylko wtedy kiedy telefon jest „aktywny”. Jeśli tylko ekran wygaśnie, minutnik się pauzuje. Nastawione na nim 20 minut, to najdłuższe 20 minut na świecie (jeśli nie zdecydujemy się na łechtanie telefonu żeby nie zasnął).
Ogólnie, to znalazłem jeszcze dwa kompletnie zepsute minutniki, które albo nie nadawały się zupełnie od użycia, albo ich użycie było trudne, albo człowiek zadawał sobie pytanie „jak można wymyślić taki interfejs do tak prostej czynności”. Ostatecznie znalazłem jakiś zagraniczny, który robi co trzeba i jak trzeba i do tego wykorzystuje Metro UI.
Karty do bardzo dobrej gry planszowej (K2) nie są wzorem użyteczności. Sama plansza jest bardzo fajnie zaprojektowana, ale koszulki kart – tragicznie.
Na zdjęciu widać karty w pięciu kolorach, dla pięciu różnych graczy. Kolory są podkreślone przez małe znaczki na kartach. Co więcej, jeśli ktoś ma problem z kolorami, to znaczki mają różne kształty. Co z tego jeśli mają 5 mm? Każdy z graczy ma karty w swoim kolorze, ale ten kolor naprawdę trudno wybrać i przygotowując się do gry trzeba naprawdę uważnie się przyglądać, żeby rozdać właściwe zestawy.
Zastanawiam się dlaczego tak jest, że dobrze zaprojektowana gra, wykłada się na takim detalu. Co więcej, nie wiem dlaczego ten element nie jest poprawiony w kolejnej edycji gry. Aż prosi się, żeby kolor gracza był albo wkomponowany w całą koszulkę, albo w duży kwadrat. Mała rzecz, a utrudnia zabawę i w efekcie psuje UX całości.
I kolejny UX negatyw – pilot do garażu ma dwa przyciski. Działa tylko jeden i to ten mniejszy. Wcale nie dlatego, że się coś popsuło – po prostu od początku tak było.
Pilot posiada więc zbędną diodę (nie świeci i nigdy nie świeciła) oraz zbędny przycisk. Jeśli chce się z niego skorzystać, trzeba wymacać odpowiedni przycisk i nadusić. Nie zadam przez to pytania „jak żyć”, ale po co zbędnie komplikować proste czynności?