Kilka dni temu skończyłem czytać „Neuro Web Design: What Makes Them Click” Susan Weinschenk – staroć, ale jeszcze nie miałem okazji czytać. Planowałem to nawet kupić kiedyś w amazonie… i całe szczęście że nie kupiłem bo bym żałował. To jest książka, która w biblioteczce UX nie musi się pojawić 🙂
Nie chodzi o to, że ta książka jest zła. Chodzi o to, że obiecuje coś, czego potem nie dostarcza (a przynajmniej ja się czegoś innego spodziewałem). Niby jest oparta na przykładach, ale ich większość do ogromne uproszczenia. Nie spodziewałem się rewelacji, ale to co dostałem jest jeszcze niżej. To takie rozważania o neuromarketingu dla tych, którzy pierwszy raz. Czyli co warto wiedzieć o mózgu, żeby polansować się przed znajomymi. O ile jeszcze pierwsze rozdziały mają przynajmniej pozory obiektywizmu i jakiejś naukowości (w sensie referencji do badań), o tyle końcówka w postaci storytellingu i sociali, to już kompletna porażka.
Przy okazji tej książki pogadałem nieco ostatnio ze znajomą, która zwróciła mi uwagę (nie dostrzegałem tego wcześniej – teraz widzę już bardzo wyraźnie), że podejście oparte o komunikację podprogową czy okołoprogową czy jako to sobie tam nazwiemy jest zasadniczo sprzeczne z podejściem UX. Jest coś na rzeczy, przyznaję. Kiedyś widziałem to inaczej, bardziej w kategoriach sztuki, kuglarstwa, sprawienia żeby ktoś zrobił to, czego ja (jako twórca strony/produktu) oczekuję. W sumie o tym jest właśnie marketing, o sprzedawaniu ludziom pewnego rodzaju złudzeń o specyficznym ich oszukiwaniu. I o tym mówi ta książka. Nie jest ona oczywiście o oszustwach, ale podejście tam zaprezentowane ma w sobie coś ze sztuki tricku. No bo czyż nie można być dumnym z tego, że nawet jeśli ktoś czegoś nie chciał, to sprawiliśmy że zachciał? W sumie – można. I o tym jest marketing (przepraszam ewentualnych uczciwych marketingowców). Kto jest w tym najlepszy – wygrywa. Tylko na końcu zostaje biedny Klient, który czuje się dziwnie.
UX jest (może tylko dla mnie) inny, przynajmniej w założeniach. Nie ma za zadanie dowozić obietnic. Ma za zadanie zaspokajać realne potrzeby użytkownika, prawdziwe, zbadane i odkryte. Takie, których jeszcze nie dotknął swoją ręką marketing. Marketing to taki niepełny UX – niepełny, bo taki do którego trzeba przekonywać.