Ostatnio postanowiłem wrócić jeszcze raz do Starbucksa i czytam teraz książkę Howarda Schultza Onward: How Starbucks Fought for Its Life without Losing Its Soul. Kiedy brałem ją do ręki zastanawiałem się, dlaczego jest aż tak długa i ile można pisać o jednym temacie. Po przeczytaniu połowy, jestem zachwycony i zastanawiam się, dlaczego nie ma nieco więcej.
Wbrew pozorom, nie jest to książka o historii Starbucksa… chociaż nie do końca. Przede wszystkim jest to historia powrotu Schultza do firmy i wprowadzonego przez niego programu naprawczego (a przy okazji mnóstwo odwołań do historii Starbucksa). Jest to też jednocześnie bardzo pouczająca historia na temat tego, że maksymalizacja zysków w krótkim terminie bywa często zgubna i że pewne sprawy trzeba „czuć”. Przyznaję, że fascynuje mnie Starbucks i jego wartości i pisałem o tym kilka razy.
Mimo że nie pijam kawy to mam wiele szacunku dla Schultza. Przede wszystkim jestem pod ogromnym wrażeniem jego zaangażowania w sprawy firmy. Amerykanie zwykli mówić, że nie będzie się w czymś dobrym, jeśli się tego nie kocha. A to co przebija z prawie każdej kartki tej książki, to bardzo głęboki przywiązanie Schultza do Starbucksa. On sam mówi o swojej miłości do firmy. Zapamiętałem scenę, kiedy jego syn pyta go dlaczego zdecydował się wrócić jako CEO i Schultz odpowiada, że są dwie rzeczy dla których zrobi i poświęci wszystko: rodzina i Starbucks. Zupełnie niesamowite. Jednocześnie jest to też doskonała lekcja tego, jak ważne jest przekonanie o słuszności swoich racji (wynikających ze zrozumienia całości zagadnienia). Bardzo Schultzowi takiego zaangażowania zazdroszczę.
Jeśli można było mówić że Apple to Steve Jobs, to tak samo można mówić że Starbucks to Howard Schultz. Jednocześnie Schultz pozostał bardzo skromnym człowiekiem. To też jest coś, co widać w książce. Mnie osobiście ujęło odejście od wielkich liter w nazwach stanowisk w Starbucksie. Nie ma więc CEO, a jest ceo i to jest bardzo konsekwentnie utrzymywane przez całą narrację. Nie ma sprzedawców – są partnerzy. Właściwie nie ma złych ludzi w tej opowieści, a nawet jeśli ktoś popełnia błędy, to nie ze złej woli. To jest bardzo spójne z moją wizją świata i być może dlatego tak dobrze mi się czyta tę książkę i tak wiele odczuwam empatii dla postawy Schultza.
Jeśli istnieją książki będą klasyką biznesowej inspiracji, to ta książka się do nich zalicza (i jest też dostępna w polskim tłumaczeniu). Z pewnością poświęcę jej jeszcze kilka wpisów, bo jest kopalnią historii i bardzo pouczających przykładów, a jednocześnie dotyczy firmy, która jest dobrze znana i gdzie można na bieżąco weryfikować sobie różne rzeczy, które się wyczytało.
Mnie też fascynuje, mam wiele sympatii i gdy decyduję się na kawę pomiędzy stbck a inną podobną kawiarnią wybieram starbucka – ze względu na kawę i sympatię do marki. Ostanio odkryłam, że mają bardzo prosty i wygodny program lojalnościowy: http://www.starbucks.com/coffeehouse/mobile-apps/starbucks-android#!prettyPhoto.
Słyszałam też ostatnio o możliwości wybrania ulubionego napoju/kawy zanim przybędzie się do kawiarni i odebraniu gotowego napoju bez kolejki (ale nie znalazłam, która to aplikacja). Dla mnie to wypas (może w naszych warunkach niekoniecznie praktyczne, ale gdybym codziennie łapała kubek w stbck …niesłychanie wygodne;))
No, Ty przynajmniej pijesz kawę 🙂 U mnie fascynacja opiera sie na herbacie oraz na bardzo pozytywnym ogólnym doświadczeniu przebywania. Ciekawi mnie, w jaki sposób rekrutowani i szkoleni są pracownicy, bo IIRC to nie prowadzi ich w Polsce Starbucks.