Kilka dni temu brałem udział w bardzo interesującym warsztacie, na którym pracowaliśmy nad określeniem tożsamości zespołu UX i próbie odpowiedzi na pytanie „jakie jest moje miejsce w organizacji”. Mimo całego dnia pracy, nie skończyliśmy i jeszcze całkiem nam daleko do finalnego przepracowania wyników. Jednak już teraz widzę, jak dobrze że zdecydowaliśmy się na taką akcję – oczywiście, można powiedzieć, że to filozoficzno-akademickie czy nieżyciowe i że w prawdziwym biznesie nie ma czasu na takie rzeczy, a już szczególnie UXy wiedzą czym się powinni zajmować. Można, jednak ja bardzo doceniam możliwość „zrobienia zdjęcia” tego co robimy i spojrzenia na to, oczami innych osób. Traktuję to trochę tak, jak sprawdzenie, czy jesteśmy na odpowiednim kursie i w miejscu w którym sądziliśmy, że jesteśmy.
Planowanym wynikiem serii warsztatów jest wypracowanie koncepcji zarządzania informacjami/wynikami pozyskiwanymi i dostarczanymi przez UXów w Play. Ma to szczególnie duże znaczenie, jeśli przyjąć że UX jest dla mnie czymś daleko większym niż użyteczność i standardowo robimy coś zupełnie innego od sprawdzania czy przycisk po lewej ma sens. Prowadząc projekty przynosimy do firmy naprawdę sporo różnego rodzaju informacji. Najczęściej pojawia się ona w kontekście konkretnego projektu, ale bardzo dużo rzeczy wypływa także „przy okazji” (na stykach z innymi obszarami, szczególnie tymi przy których już pracowaliśmy i na które jesteśmy uwrażliwieni) i odczuwamy potrzebę wypracowania sposobu „nieginięcia” tej informacji.
Pierwsza powarsztatowa refleksja jest taka, że naprawdę warto od czasu do czasu na spokojnie zastanowić się nad takimi zasadniczymi kwestiami. To pozornie wydaje się banalne, bo codziennie pracując wydaje się nam, że wiemy co to jest UX, wiemy jak przy nim pracować czy co dostarczać. Ale dobrze prowadzona (przez zewnętrznego moderatora) sesja, pozwala wyjść poza oczywistość i doprowadzić do ciekawych spostrzeżeń. To jest więcej niż zbieranie feedbacku na swój temat (co robimy dość regularnie), bo feedback zawsze pojawia się w określonym kontekście. Teraz mieliśmy okazję popracować wspólnie z naszymi wewnętrznymi klientami na poziomie bardziej zasadniczym. Takie przeglądowe spojrzenie może dać (i w naszym przypadku dało) nieco inne wyniki. W sumie – dużo bardziej krytyczne. A że wierzę w konkretny feedback, to możemy pewne rzeczy zacząć zmieniać zaraz.
Druga refleksja jest taka, że problemy (a raczej rozbieżności w widzeniu pewnych spraw) pojawiają się zupełnie nie tam, gdzie się ich oczekuje. Po pół roku samodzielnego bytu organizacyjnego (a półtora roku UXowej pracy) okazało się, że mam(y) fundamentalny problem z naszą tożsamością. Z jednej strony jest ona determinowana przez kierunek „design” i związane z nim aktywności, z drugiej przez kierunek, który umownie można nazwać „badania”. O ile spodziewałem się problemów raczej w obszarze projektowania (wkraczanie w kompetencje osobom tworzącym produkty lub usługi), to one się nie pojawiły, lub pojawiły się w nikłym natężeniu. Co ciekawe, naturalnym obszarem ścierania się wpływów okazał się obszar badań. Jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że mamy bardzo dobre (powiedziałbym nawet, że wzorowe) relacje, zarówno na płaszczyźnie biznesowej (statusujemy się, wymieniamy informacje, uzgadniamy różne aktywności) jak i osobistej (po ludzku się lubimy). Nie brałem jednak wcześniej pod uwagę możliwości, że nachodzenie na siebie kompetencji może być (i jest) problemem dla naszych wewnętrznych klientów.
Za półtora tygodnia spotykamy się znowu i po wspólnym określeniu tego co i w jaki sposób powinniśmy dostarczać, wspólnie ustalimy w jaki sposób zarządzać tą wiedzą w dłuższej perspektywie. Mam nadzieję, że będzie równie udanie jak poprzednio.