Modernistyczne miasta są inne. Modernistyczne osiedla są inne. Modernistyczna architektura jest inna. Modernizm zdefiniował nowy standard myślenia o przestrzeni i zarządzania nią. Czasami modernistyczne idee działają lepiej, czasami – gorzej. We wcześniejszych wpisach o Brasilii podnosiłem kwestie uwarunkowań historycznych i krótko opisywałem przebieg konkursu. To wszystko stanowiło kontekst. Teraz pora na trochę konkretów.
Ten wpis nie będzie odnosił się bezpośrednio do Brasilii, a raczej do filozoficznych założeń modernizmu. Kiedy pisałem o Karcie Ateńskiej, podkreślałem założenia modernizmu (funkcjonalizm, strefowanie, mieszkalnictwo). Prawdziwy problem był jednak problemem natury politycznej i dotyczył stosunków własnościowych w mieście. Podstawowym wyzwaniem przed którym stali modernistyczni projektanci była próba odwrócenia proporcji relacji prywatne/publiczne w przestrzeni miejskiej. W miastach budowanych w sposób tradycyjny (czyli praktycznie we wszystkich do czasów modernizmu) synonimem majątku prywatnego były kamienice i pałace. Przestrzenią publiczną była przestrzeń ulic i placów. Życie toczyło się więc w ciasnej przestrzeni publicznej, ograniczanej (najczęściej) z obu stron nieprzejrzystymi licami prywatnych budynków. Efektem było doznanie przebywania w zamkniętej przestrzeni, de facto – pomieszczeniu, którego ścianami są ściany budynków.
The corridor street is basic to these issues because it constitutes the architectural context of the outdoor public life of Brazilian cities. In its preindustrial form, this context is defined in terms of contrast between the street system of public spaces and the residential system of private buildings.
Jeśli spojrzeć na plan figuratywny takiego miasta, to jego większość stanowić będą budynki. Będzie to proporcja tak istotna, że finalnie tło takiego planu stanowić będą budynki. To właśnie ich czerń (w języku niemieckim taki plan to schwarzplan) stanowić będzie o miejskim charakterze danej lokacji. Jednak dla architektów modernistycznych dominacja czerni jest także dominacją „prywatnego” wymiaru miasta, a więc – zaprzeczeniem idei miejsca o charakterze publicznym. Faktycznie, jeśli spojrzeć na schwarzplany tradycyjnych miast, to są one wypełnione czernią, przecięte jedynie białych żyłkami ulic czy kroplami placów. Dominacja czerni oznacza, że są to miasta o charakterze „prywatnym”, w którym przestrzeń wspólna jest jedynie dodatkiem do zindywiduwalizowanego życia jednostek za murami budynków (prywatnych). Jak w takich warunkach zaprojektować miasto zgodne z zapisami Karty Ateńskiej? Gdzie będzie ta zieleń, przestrzeń, powietrze?
Miasto jako takie musiało więc zostać wymyślone na nowo. Idea, która rozwijała się przez kilka tysięcy lat dobiegła – zdaniem modernistów – swojego kresu i trzeba było zastąpić ją czymś nowym. Tą nowością było odwrócenie proporcji pomiędzy przestrzenią prywatną i publiczną. Odwrócenie na skalę dużą, niebywałą wręcz. Rozpoczął Le Corbusier opracowując swoje plany przebudowy Paryża (Plan Voisin), w których sugerował wyburzenie starszej zabudowy i w jej miejscu zbudowanie całkowicie nowej dzielnicy. Nowe budownictwo, nowa skala, nowe funkcje. Przestrzeń, światło, powietrze. Jako że obraz wart tysiąca słów, krótkie zadanie: na poniższym obrazku wskaż obszar zaprojektowany przez Le Corbusiera.
Fotografie makiety nie robią aż takiego wrażenia (to znaczy robią oczywiście, ale nie pokazują tego na czym mi zależy). Modele wieżowców na tyle dominują (a konkretnie ich pionowy wymiar), że umyka gdzieś modernistyczna inwersja przestrzeni, która miała się – według planu – zmaterializować w Paryżu. Obszar nowego miasta zasadniczo różni się od obszaru tradycyjnej zabudowy miejskiej. Czy to jeszcze schwarzplan? Gdzie tutaj czerń?
Cechą wyróżniającą miasta modernistycznego przestaje być gęsta, praktycznie nieprzenikniona zabudowa. Miasto ma stać się przestrzenią, w której rozmieszczone będą odseparowane od siebie elementy zabudowy. To jest fundamentalna zmiana o charakterze filozoficznym. To coś zupełnie innego niż budowanie dużych placów czy szerokich ulic. To myślenie o przestrzeni w mieście, nie jako o elemencie uzupełniającym, ale jako o głównym elemencie konstrukcyjnym. O ile w tradycyjnych miastach tłem jest zabudowa i na nią narzucona jest siatka ulic/placów, o tyle w mieście modernistycznym tłem staje się przestrzeń, a budynki funkcjonują w niej jako osobno wstawione tam elementy – trochę jak rzeźby w muzeum. Przestrzeń daje więc szansę na mocniejsze niż dotychczas zaistnienie pewnego rodzaju dominacji architektury. Jednocześnie pusta przestrzeń rozrywa miasto na fragmenty.
One of the most profound shocks of migrating to Brasilia is the discovery that it is a city without crowds. It is not the absence of crowding that migrants complain of, but rather the absence of the social life of crowds that they expect to find in the public places of the city. Brasilienses consistently attribute this lack of street life to several factors, such as the enormous distances seperating buildings, and the segregation of activities into discrete urban sectors. But the most common explanation is at the same time the most profound. It is that Brasilia „lacks street corners”.
Wbrew pozorom, struktura przestrzeni nie jest kwestią jedynie estetyczną. To bardzo konkretne założenie projektowe, którego efekty będą bezpośrednio przekładać się na funkcjonowanie miasta. W przypadku Brasilii skutkowało to właśnie „śmiercią ulicy”, czyli zanikiem całego zespołu zachowań i relacji międzyludzkich. Nie ma ulicy, nie ma skrzyżowań, nie ma placów, nie ma kawiarni, nie ma lokalnych sklepów, nie ma codziennej miejskiej krzątaniny. Nie ma, bo miało nie być. Efekt końcowy jest – z perspektywy czasu – dość tragiczny. Warto podkreślić, że od strony projektowej, można traktować to jako sukces, bo dokładnie to projektanci chcieli uzyskać – zmienić sposób funkcjonowania ludzi w mieście (Brasilii), pozbyć się tłumów, wpuścić nieco powietrza. Brasilia miała być stolica nowego kraju, zaś jej układ przestrzenny i architektura miały współtworzyć nowego człowieka.
(…) Brasilia was designed to transform, both architecturally and socially, an urban way of life established in preindustrial cities. Thus European modernism attacks the nineteenth-century city in large scale because its preindustrial physical foundations, dominated by the „ruthless rule” of private property, does not meet the requirements and consequences of industrialization.
Kosztem tego typu rozwiązania, jest jednak nie-ludzka skala miasta, co dość dobrze oddają poniższe rysunki z książki Holstona. Dla pewności: wszystkie poniższe plany są w tej samej skali… Rzut oka uświadamia, jak bardzo przestrzeń Brasilii różni się od przestrzeni innych miast, czyli od przestrzeni w której dotychczas funkcjonowali jej mieszkańcy.
***
Porzucając na chwilę Brasilię jako taką, chciałbym przy okazji wspomnieć o innej bardzo wyjątkowej książce. O ile książka Holstona (Modernist City. An Anthropologic Critique of Brasilia) nie poraża lekkością formy (powiedzmy sobie szczerze – trzeba nieco determinacji, żeby ją czytać), o tyle lektura Architektury wspólnoty Leona Kriera jest lekka niczym wytrawny darjeeling. Holston jest poważny, Krier też jest poważny, ale podany w lekkiej formie.
O książce Kriera można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie to, że jest specjalnie obiektywna. Na obiektywizm Krier się nie sili. Kriera widzenie architektury jest widzeniem anty-modernistycznym, przy czym „anty” dotyczy zarówno modernizmu jak i postmodernizmu. Dla Kriera architektura i urbanistyka dzielą się na klasyczną i modernistyczną. A czy ten modernizm jest po prostu modernizmem czy postmodernizmem, kogóż to obchodzi? Podejście Kriera przypomina mi trochę Corbusierowskie postulaty podnoszone W stronę architektury. O ile jednak Le Corbusier atakował przeszłość, a nadzieję widział w przyszłości, o tyle w przypadku Kriera jest odwrotnie – to przeszłość może nauczyć nas tego, co będzie w przyszłości. Co ciekawe, to że obaj postrzegają architekturę jako służebną wobec jednostki i społeczeństwa. Każdy z nich także uważa, że architekturę tworzy się dla wspólnoty. To co ich różni, to środki.
Architektura wspólnoty zachwyca bardzo graficzną formą, ocierająca się prawie o komiks. Rysunki i szkice stanowią jej integralną część. Integralność ta wychodzi jednak znacznie poza samo ilustrowanie fragmentów tekstu (jak można byłoby zakładać, skoro książka dotyczy architektury). Przez znaczną część książki funkcjonują obok siebie dwie narracje: publicystyczna i zaangażowana – narracja pisana, oraz fragmentami silnie satyryczna (a przez to jeszcze bardziej zaangażowana) – narracja rysunkowa. Czasami na siebie nachodzą, czasami biegną własnymi ścieżkami. Być może właśnie ten narracyjny dualizm jest odpowiedzialny za wyraźny przekaz książki. Bo Architektura wspólnoty jest książką z wyraźną tezą i jest trochę jakby manifestem nowego urbanizmu (o którym kiedyś z pewnością napiszę więcej). Kriera postrzeganie miasta i jego funkcji jest bardzo zbliżone do tego, o którym kiedyś pisała Jane Jacobs – zdecentralizowane miasto z wyraźnymi lokalnymi społecznościami.
Dlaczego wspominam o Krierze? Ano dlatego, że pisząc o Brasilii uświadomiłem sobie, jak trafne są jego antymodernistyczne wycieczki, w szczególności te dotyczące struktury przestrzeni oraz rygorystycznego podziału funkcjonalnego stref miasta. Ale przede wszystkim dlatego, że zapamiętałem ten jakże urokliwy szkic, który idealnie wpasowuje się w to, co chciałem przekazać tym wpisem.
A Krier? Sądzę, że będzie regularnie pojawiał w kolejnych wpisach, jako wizualizacja krytycznego spojrzenia na modernistyczne miasto. W kolejnej części „cyklu brazylijskiego” będzie okazja z pewnością do Kriera powrócić, bo będę chciał pokazać Brasilię w kontekście bardziej tradycyjnych brazylijskich miast, zarówno jeśli chodzi o rozwiązania urbanistyczne jak i społeczne.
***
Tak dla przypomnienia, na temat Brasilii było już kilka rzeczy:
1. O kontekście historycznym budowy Brasilii
2. O okolicznościach przyrody w postaci CIAM i Karty Ateńskiej
3. O tym, jak pewna idea stała się planem
4. O tym, co wspólnego ma teoria mitu z projektowaniem miasta