Design probe po raz trzeci, czyli po co drukować bloga?

design probeDesign probe opisany przeze mnie w poprzedniej notce, nie jest jedynym, który otrzymałem. W tym między innymi przejawia się potęga chaosu, że czasami pojawiają się rzeczy niespodziewane, a do tego – pozytywne. W moim przypadku niedopowiedzenie, kto dla kogo co projektuje spowodowało, że dostałem jeszcze jednego probe’a. Rozwiązywany był ten sam problem, czyli skłonienie mnie do pisania bloga. Rozwiązanie było jednak zupełnie inne.

Drugiego probe’a przygotowała dla mnie Asia Kwiatkowska (dobrze znana w środowisku UX, między innymi ze świetnego raportu o specjalistach UX), z którą pracuję w jednym zespole (a więc zna mnie dość dobrze). Punktem wyjścia Asi, było wpisanie się swoim projektem w klimat świąteczny. Wydrukowała więc całą zawartość bloga i zrobiła z tego dwa osobne tomy: 2012 i 2013. Nazwała je (o ile dobrze pamiętam) „Dzieła zebrane” albo „Dzieła wszystkie” i zobowiązała mnie, abym dał je Witkowi jako prezent. Chodziło o to, aby czas poświęcany na pisanie w roku 2014 był traktowany przez nas obu jako inwestycja i żeby „prezent” za rok, był wyraźnie obszerniejszy niż za rok 2013. Powiem szczerze, że podobała mi się oryginalność pomysłu, ale zupełnie nie wierzyłem w jego działanie. Przetestowanie jednak nic nie kosztuje, więc postanowiłem spróbować.

Wydrukowane i oprawione przez Asię „Dzieła zebrane” (swoją drogą to wyjątkowo złośliwa bestia, żeby tak to nazwać… 😉 ) wylądowały na naszym rodzinnym stole z książkami – mamy taki stół, na którym na czas dłuższy lądują wszystkie książki, które kupujemy/dostajemy. Leżą tam sobie w trzech stertach i „aklimatyzują się” w domu. Kiedy sobie na te stosy patrzę, to ja też „nasiąkam” świadomością ich posiadania, buduję jakiś plan ich czytania. Książki leżą tam różnie – najczęściej jakoś je segreguję, kiedy jest ich tyle że nie dają rady stabilnie stać  (chwilowo leżą tam 42 tytuły). „Dzieła” trafiły więc tam (czyli zostały potraktowane jako książka!) i przez jakiś czas sobie poleżały… i były dla mnie bardzo uciążliwe.

Jak to działało? No, tak dość negatywnie, czyli skutecznie 🙂 Większość z nas kojarzy zapewne odczucie braku dobrostanu, zburzonego przez jakąś totalną pierdołę. Niby nic, ale jednak coś powoduje że nie czujemy się idealnie. Nie jest to jakoś dramatycznie uciażliwe, da się z tym żyć, ale ma się świadomość, że coś jest nie tak. Przykładowo, na mnie działają tak mikrodźwięki emitowane przez mój rower – czasami jest tak, że jakiś paproch się gdzieś przyczepi i rower postukuje, skrzypi albo ogólnie nie chodzi tak jak trzeba. Nie jest to coś wielkiego i oczywiście nikt tego nie słyszy, ale JA słyszę i mi to PRZESZKADZA.

design probe

Trochę zbliżone odczucie miałem (i mam nadal), kiedy patrzę na projekt Asi – to jest taki niemy wyrzut, który mówi „zobacz jaki byłeś jesteś słaby”. Patrząc na te dwa tomiszcza, widać różnicę pomiędzy nimi. Przyjmując, że czas poświęcony na publikację każdej notki jest mniej więcej taki sam, widać o ile więcej przeznaczyłem go w roku 2012 niż 2013… A skoro pisanie każdej notki, jest też dla mnie nauką, to widać o ile mniej uczyłem się projektowaniu i UX w roku zeszłym. I nawet jeśli wpisy roku 2012 były słabe i oczywiste, to jednak były i zmuszały mnie do zastanawiania się nad pewnymi sprawami. Kiedy myślę o tym projekcie, to mam wrażenie, to uświadamiam sobie jak wielka jest siła kontekstu, bo przecież te dwa tomy to nic innego jak analogowe i uproszczone wydanie dowolnych statystyk serwisu. Tak naprawdę to mam dostęp do tych danych cały czas, ale z jakiegoś powodu nie korzystam.

Patrząc na oba te projekty, uderza mnie jak bardzo różny może być design. Podczas gdy w projekcie Niny istotną jego częścią było korzystanie z probe’a, o tyle u Asi sam probe niczego ode mnie nie wymaga – po prostu przypomina mi o pewnym fakcie. Ten sam problem – dwa zupełnie różne ujęcia. Ponieważ pojawiły się u mnie równocześnie, nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć, który zadziałał na mnie lepiej i który bardziej przyczynił się do powrotu do pisania bloga. Ale niewątpliwie oba zadziałały.

Co było OK:

  • niewątpliwie mnie to UWIERA i faktycznie jest PROWOKACYJNE
  • stosunkowo łatwo daje się wkomponować w mieszkanie przez co
  • jest artefaktem bardzo dyskretnym i widocznym tylko dla mnie

Co mogłoby być lepsze:

  • Witek ma całość gdzieś – nawet nie do końca rozumie co to blog, chociaż kilka razy pytał mnie o to, dlaczego zamiat grać, siedzę przy kompie
  • „Dzieła” to literacka waga ciężka, co w połączeniu z formatem A4 powoduje że trudno się to nosi (do zabrania potrzebowałem plecaka)

No i to mógłby być koniec notki, ale nie jest. Wszystko co jest powyżej, to moje rozważania na bazie odczuć z korzystania z probe oraz kontekstu jego otrzymania. A teraz oddam głos Asi, którą poprosiłem o napisanie kilku słów (ależ naiwny byłem! 😉 ) o jej intencjach. Warto porównać intencje projektującego oraz to, co wyniósł z nich „obdarowany”. To jest też więc dość poglądowa lekcja na temat komunikacji. Asia napisała: 

  • chciałam unaocznić Ci ile pracy włożyłeś do tej pory w pisanie bloga. Co ważniejsze, docenienie miało przyjść z wewnątrz (miałeś do pewnych wniosków dojść samodzielnie), a nie z zewnątrz (opinie innych). Pomyślałam, że jeżeli podsumuję Twój 2-letni nakład pracy, to dotknie Cię trochę poczucie straty spowodowane przerwaniem kontynuowania dzieła. Najlepszą formą wizualizacji okazało się po prostu wydrukowanie poszczególnych postów, ponieważ blog nabrał wymiaru fizycznego, z którego w ogóle nie zdawałeś sobie wcześniej sprawy (przynajmniej tak mi się wydawało 🙂 ).
  • wiedziałam, że przyczyną ograniczenia (a właściwie już zaniechania) pisania przez Ciebie bloga nie był brak pomysłów, lecz zmiana priorytetów: bardzo cenny jest dla Ciebie czas spędzony z synem. Nie chciałam Ci tego odbierać. Z tego względu założyłam, że powinnam sprowokować sytuację, w której będziesz postrzegał pisanie bloga jako zajęcie przynoszące korzyść synowi, np. jako przekazywanie pozytywnego wzorca czy też po prostu zostawianie po sobie spuścizny.
  • postanowiłam też trochę postawić Witka w roli osoby mobilizującej Cię do pisania bloga. Obawiam się, że jest on jeszcze trochę za młody, aby docenić to co tworzysz. W każdym razie założyłam, że skoro obecnie posiadasz dwa tomy swoich dzieł: rok 2012 oraz 2013, to Witek będzie się dopytywał o kolejne części. Mechanika działania opiera się na takiej zasadzie jak pojawianie się kolejnych części Bonda 🙂 – widz wywołuje presję i domaga się o więcej.
  • wiedziałam, że przygotowane przeze mnie rozwiązanie nie może wymagać od Ciebie wykonywania dodatkowych zadań: np. regularne robienie notatek, liczenie czegoś, odmierzanie liczby napisanych linijek, etc. Taki sposób pracy nie jest zgodny z Twoją naturą i probe wymagający dodatkowej atencji stanowiłby dla Ciebie kulę u nogi i nie spełniłby swojej roli.
  • założyłam, że oprawione 2 tomy swoich dzieł będziesz na co dzień przechowywał w widocznym miejscu i już samo patrzenie na księgi będzie przypominało Ci o sensie pisania i konieczności przygotowania kolejnego dokumentu.

Podsumowując, założyłam że przygotowany przeze mnie probe powinien spełniać 3 poniższe role:

  • uświadamiająca
  • prowokacja
  • przypominacz/motywator

Miałam jeszcze kilka innych pomysłów na wzbogacenie przygotowanego probe’a:

  • analiza komentarzy pod poszczególnymi postami – selekcja wpisów, które będą potwierdzać istotność tworzonych przez Ciebie wpisów,
  • przeprowadzenie wywiadów z Twoimi czytelnikami – co oni czują z powodu braku nowych postów.

Niesamowite, prawda? I teraz to już jest naprawdę koniec tej notki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *