W czasach kiedy zajmowałem się jeszcze działalnością naukawą (nie, to nie literówka), szczególnie interesowałem się mitem jako zjawiskiem (i teorią). Pasjonowało mnie, że tak wiele różnych kultur wytworzyło mitologie/wierzenia tak bardzo do siebie podobne, składające się z tych samych struktur, odwołujące do tych samych potrzeb. Miałem jednak wrażenie, że jest to bardzo fajna i wysoce nieużyteczna wiedza. Książka Holstona (The Modernist City) jest kolejnym przykładem na to, że humanistyką świat stoi i że teoria mitu może być użyteczna. Na dodatek historia projektu Lucio Costy jest świetnym przykładem na to, jak skutecznie sprzedawać swoje wizje/projekty.
Pisząc o Karcie Ateńskiej wspominałem o tym, że modernistyczne postrzeganie świata pojawiało się i funkcjonowało w bardzo różnych systemach politycznych. Patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego, można byłoby powiedzieć, że moderniści byli mistrzami oportunizmu. W sumie nie interesowało ich, z jaką władzą będą pracować – mogli pracować z każdą, pod warunkiem, że wspomoże ich (a przynajmniej nie przeszkodzi) w zmienianiu świata zgodnie z ich wizją. Le Corbusier wprost pisał, że potrzebuje jako partnera – Władzy i tejże władzy (jaka by ona nie była) dedykował swoje prace. Czytając Kartę Ateńską oraz przyglądając się sztandarowym rekomendacjom CIAMu, można jednak pokusić się o wskazanie jednego dominującego prądu myślowego, którym był – racjonalizm. Modernistyczna wizja świata opierała się na zaprzeczeniu przeestetyzowanej i obarczonej dziedzictwem przeszłości wizji świata poprzedniego. Modernizm niósł ze sobą nadzieję na bardziej racjonalne, poukładanie i zdrowsze jutro. Jutro, które miało przynieść jeśli nie powszechne szczęście, to przynajmniej zdrowsze życie dla większości obywateli. Powietrze, światło, przestrzeń. Drugie założenie, to kwestionowanie tradycji we wszystkich wymiarach, w szczególności w architekturze. Skoro dotychczasowe miasta niosły ze sobą jedynie rzeczy negatywne, to jedyne co można zrobić z nimi sensownego to całkowicie je przeprojektować, zburzyć i zbudować od podstaw. Zbudować na nowo. Jak pisze Holston:
The linking of a plan of urban design with a program for social change is a fundamental feature of matter planning in modern architecture. First, the architecture of the plan consciously embodies new and desired forms of social life. Second, the modernist link between architecture and society is conceived instrumentally. Modernist propose that people inhabiting their architecture will be forced to adopt the new forms of collective association and personal habit the architecture represents.
Lucio Costa i mit planu założycielskiego
Problem z projektem Costy polegał na tym, że nie był właściwie planem… Z punktu widzenia „sprzedania” swojego projektu organizatorom konkursu, Costa zrealizował jednak najlepszy z możliwych planów – oczarował komisję i sprawił, że uznali jego plan za własny, jednocześnie akceptując więcej niż przypuszczali. A zrobił to opierając swoją narrację o struktury charakterystyczne dla tzw. mitów założycielskich.
W preambule do swojego projektu (Czujecie to? Wysyłając projekt na konkurs piszecie do niego preambułę?) napisał:
It was not my intention to enter the competition – nor indeed, am I really so doing. I am merely liberating my mind from a possible solution which sprang to it as a complete picture, but one which I had not sought. I therefore come forward not as a properly equipped expert, since I do not ever run an office of my own, but as a mere maquisard of town planning who does not even mean to continue working out the idea offered in this report, save perhaps as a consultant. And if I speak with such candor, it is because I base my reasoning on this simple assumption: if my idea has any validity, my data, although given apparently in such a sketchy manner, will prove quite sufficient, showing that despite its spontaneous origin, I subsequently gave it a great deal of thought before reaching this solution. And if the suggestion has no validity, then the Jury will find it easy to eliminate, and I shall not have wasted my time, nor that of anybody else.
Pytanie po co opowiada się mity założycielskie (founding myths). Najczęściej przyjmuje się, że rolą mitu założycielskiego jest usankcjonowanie jakiegoś status quo, poprzez odwołanie się do zdarzenia/historii która wydarzyła się „w owym czasie” (in illo tempore, jak powiedziałby Eliade). Co ważne, to że mit opowiadany jest z jakiejś perspektywy i oczywiście do jakiegoś stopnia może coś opisywać, jednak nawet poprzez opis – przede wszystkim coś sankcjonuje. Jednocześnie poprzez swój mityczny (a więc – ahistoryczny) charakter sprawia, że z wieloma jego tezami nie da się dyskutować na bazie racjonalizmu. Jest tak i tak i już.
Jeśli teraz odwołać się do Lucio Costy, to okaże się, że nawet patrząc do preambuły występują tam elementy mitu założycielskiego właśnie. To co przedstawia Costa to nie projekt, który stworzył, to raczej projekt, który został mu narzucony, który pojawił mu się w wyniku działania jakiejś siły wyższej. Dość spojrzeć na zwroty „it was not my intention”, „I am liberating my mind”, „solution which sprang as a complete picture”, „one which I had not sought”, „spontaneous origin” żeby zauważyć wyjątkowy charakter jego projektu. Wyjątkowość tak podkreślona jest także przez „sketchy manner” jego prezentacji (czyli plansze ze szkicami, jak pisałem poprzednio). Co więcej, Costa prezentuje się prawie jako ofiara tego pomysłu, który nieledwie go napastuje. Napastuje go, mimo że sam autor jest jedynie partyzantem (maquisard), a więc osobą działającą wbrew systemowi, korzystającą z tego z czego może korzystać i walczącą o wolność, posługującą się nie tym czym powinno się posługiwać, ale tym co ma pod ręką i czym posługiwać się umie.
Teraz pora na komentarz do rysunku, który pokazywałem ostatnio, bo jest to wzorcowy przykład tego jako posługiwać się pewnego rodzaju symbolami.
Pierwszy pojęciem wprowadzonym przez Costę jest skrzyżowanie/krzyż. Dwie linie przecinające się pod kątem prostym, jeden z najstarszych śladów cywilizacyjnych, od czasów starożytnych wykorzystywany do oznaczania środka, naszego miejsca, miejsca wyjątkowego, świętego. W drugim kroku krzyż zostaje przekształcony w skrzyżowanie. Samo skrzyżowanie (oparte już na łuku) pojawia się w trójkącie. Ten trójkąt to fundament nowego miasta, jego nowa przestrzeń święta, w języku Costy nazywana Plano Piloto. To co zawiera się w Plano Piloto to właściwa przestrzeń pracy urbanisty. Wewnątrz jest cywilizacja, poza – barbaricum. Kolejny krok to już szkic planu. I nagle to co mogłoby się okazać jako chaotyczny projekt, pojawia się (dzięki kontekstowi historycznemu, architektonicznemu) jako coś zrozumiałego, naturalnego, oczywistego. Jest oswojone i bezpieczne. I eleganckie oraz mityczne.
Tak naprawdę Lucio Costa opowiada pewną historię. Ta historia kwestionuje pełny kontekst (w szczególności historyczny) powstawania miasta, kwestionuje historię pewnych idei. Wyjmuje Brasilię i jej projekt spod racjonalnych kryteriów oceny. Skoro został on „narzucony”, to jedyne co można zrobić, to ulec mu i zrealizować go tak, jak pojawił się jako idea. James Holston w swojej książce pisze:
The mythic elements of the plan are many, and I need not detail every one to make the point. I have already observed that the plan begins with the rhetorical self-effacement of the narration and the introduction of a mythic narrative voice Following the pattern of other foundation myths, the plan suggests that the founding of a capital city is a civilizing event. It gives form an identitity to an uncivilized geography (…) As in a creation myth, the capital’s construction functions as an ordering event for an entiere region, and, by extention, for the nation.
No i sytuacja jest taka, że w przypadku projektu Lucio Costy wszystkie te elementy zadziałały – sprawiły, że projekt został wybrany i oceniony najwyżej, mimo że nie był formalnie projektem, a jedynie zbiorem pomysłów. Powodem tego była głównie przyjęta i konsekwentnie zrealizowana narracja. Pytanie oczywiście, na ile można stosować to w bieżącej pracy. Moim zdaniem, potencjał na takie akacje jest duży 🙂
A na koniec bardzo zachęcam do obejrzenia wszystkich piętnastu szkiców Lucio Costy.