Design i organizacja, czyli kilka uwag po warsztatach

design thinkingKilka dni temu mogłem na własne oczy przekonać się, jaką siłę ma dobry design i jak bardzo stymulujący (dla innych) jest proces twórczy. W piątek, w ramach pracy nad jednym z produktów-usług zorganizowaliśmy warsztaty. Kiedyś nazwałbym je kreatywnymi, ale kreatywność nie oddaje dobrze ich istoty. Z mojej perspektywy były to raczej warsztaty projektowe (projektanckie?) od słowa design. Idea była bardzo prosta – do sprototypowania procesu konfiguracji jednego z produktów, potrzebujemy jego elementów. Teraz więcej nie powiem, ale wierzę że całe story być może będę mógł opowiedzieć przy innej okazji.

W piątek trafiło więc do Play ośmioro młodych projektantów, tworząc cztery 2-osobowe zespoły. Każdy z zespołów miał około 8 godzin na wypracowanie i stworzenie makiet 3 rozwiązań.

Dzień zaczęliśmy od kilkunastominutowego briefingu (wcześniej nie wiedzieli o co chodzi), w którym przedstawiłem nasze oczekiwania, chwilę pogadaliśmy i daliśmy zespołom czas na samodzielną pracę. Razem z osobami zaangażowanymi w projekt, bardzo ciekawi byliśmy wyników. Pierwsze śród-prezentacje były ustalone w połowie dnia i oczekiwania wszystkich zaangażowanych w projekt ze strony Play były bardzo wysokie (chociaż nie do końca sprecyzowane). Nikt z nas nigdy nie pracował bezpośrednio z projektantami. Standardową metodą robienia tego typu rzeczy było zlecanie ich do agencji reklamowych, nie wiedzieliśmy więc, czego możemy się spodziewać jako wyniku.

To co zobaczyliśmy w połowie dnia, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Rzeczywiście zobaczyliśmy „koncepcje” – zestawy szkiców, rysunków oraz historie, które zostały na przy okazji opowiedziane. Po mniej więcej 3 minutach, widać było że pomysł warsztatów był idealnie trafiony – grupy świetnie zrozumiały nasze oczekiwania i to co na tym etapie pokazały było zjawiskowe. Patrzyłem na to co prezentowali projektanci, patrzyłem też na reakcje moich kolegów. Kiedy później rozmawiałem z nimi, wszędzie słyszałem tę samą historię: to było jedno z najbardziej niesamowitych doświadczeń z jakim się zetknęli. Najbardziej niewiarygodna była mnogość ujęć tego samego tematu, który kiedyś wydawał nam się banalny i oczywisty. Po przedstawieniu koncepcji, przestał taki być. Jedna z koleżanek powiedziała mi, że czuła się tak, kiedy oglądała jakiś pomysł myślała sobie, że jest rewelacyjny i nie będzie już nic lepszego, po czym przechodziła do kolejnego i on okazywał się zupełnie inny i równie dobry. Przegląd pomysłów, który miał trwać 15 minut, trwał godzinę, a ludzie wyszli z niego odmienieni. Trudno w to uwierzyć, ale tak było. Od innej koleżanki usłyszałem, że spodziewała się 1-2 dobrych projektów, spośród których wybierzemy ten finalny (albo przynajmniej będziemy mieli jednego faworyta). Rzeczywistość nas jednak nieco przerosła – nie byliśmy w stanie wybrać ani jednego, ani pięciu. Chyba po raz pierwszy od czasów dzieciństwa znalazłem się w sytuacji, że chciałbym wziąć wszystkie zabawki 🙂

Wiem, że nasze zaangażowanie i pozytywne spostrzeżenia zauważyli także projektanci 🙂 No cóż, niespecjalnie się z tym kryliśmy, a dla wszystkich osób z naszej strony było to też pierwsze zetknięcie z profesjonalnym designem. I dlatego po tych warsztatach jeszcze wyraźniej widzę, że design per se jest w stanie zmieniać ludzi.

Całe to ćwiczenie było (i jest) jednym wielkim eksperymentem i ma udzielić odpowiedzi na kilka pytań:

  1. Czy jako organizacja jesteśmy w stanie na potrzeby części projektów współpracować bezpośrednio ze środowiskiem projektanckim? Zaufać w możliwość zrozumienie istoty problemu podczas krótkiego briefingu?
  2. Czy jakość rozwiązań na wczesnym etapie tworzenia jest wystarczająca do weryfikacji alternatywnych koncepcji z użytkownikami? Jak design może się w to wpisywać?
  3. Jak forma 1-dniowych warsztatów projektowych sprawdza się w praktyce? 
  4. Na ile dostarczane rozwiązania mogą być potem przedmiotem dalszej „obróbki” w standardowych procesach biznesowych takiej organizacji jak Play? Czy design wytrzyma ograniczenia nakładane później na biznes?
  5. Czy taki proces może być powtarzalny?
  6. Na ile organizacja i ludzie zaakceptują wysoce nieformalny i elastyczny sposób współpracy?

W tej chwili nie znam odpowiedź na żadne z powyższych pytań (w części w pewne rzeczy wierzę, nie jest to jednak element oparty na doświadczeniu). Poznałem jednak odpowiedź na inne pytanie, którego sobie wcześniej nie stawiałem. Odpowiedź ta jest bardzo konkretna i jednoznaczna i daje się przełożyć na realia biznesowe. Napiszę o niej jednak w osobnym poście, bo samo zauważenie go jest dla mnie (z punktu widzenia tworzenia zespołu user experience design wewnątrz firmy) największym znaleziskiem z tych warsztatów.

5 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *