Triumf typografii

Triumf typografii. Kultura, komunikacja, nowe media

Triumf typografii to kolejny zbiór tekstów związanych z projektowaniem (w tym głównie – z typografią, ale nie tylko). Kupiony zaraz po premierze przeleżał się na półce, ale wcale o nim nie zapomniałem. Syciłem oczy okładką i czekałem na chwilę, kiedy będę wiedział że to „już”. No i ta chwila jakiś czas temu nadejszła.

Typografia dzisiaj

Zazdroszczę innym nacjom, że pisze i wydaje się u nich takie książki. Zazdroszczę przede wszystkim wysokiej kultury typograficznej, bo dopiero ona gwarantuje szansę na pewien poziom refleksji. Marzę o tym, że kiedyś także w Polsce taka kultura się pojawi. Wiem, że przemawiają przeze mnie post-kolonialne sentymenty, ale co zrobić?

Punktem wyjścia do wyboru tekstów do tego zbioru jest brak pewności co do dalszego kierunku rozwoju typografii. Autorzy piszą tak:

Rozwój nowych technologii rewiduje nasze dotychczasowe postrzeganie komunikacji typograficznej. Pojawiają się zupełnie nowe zagadnienia, których nie sposób ignorować. Od czasu, gdy w XV stuleciu Gutenberg wynalazł ruchomą czcionkę, typografia nie była poddawana tak głębokim przeobrażeniom, jak dzieje się to obecnie. Czy może nadal odgrywać istotną rolę, kiedy cyfryzacja i nowe media przenicowują tradycyjnej formy typograficznych środków przekazu?

Interesuję się typografią całkowicie amatorsko i to dopiero od kilku lat. Nauczyłem się jednak czerpać stamtąd inspiracje projektowe i wykorzystywać potencjał związany z konserwatywnym charakterem tej dziedziny. Przełożenie tych inspiracji na rzeczywistość jest słabe, ale co zrobisz – braku talentu nie nadrobisz. No ale nie o tym ma być… Muszę przyznać, że ubolewam nad tym, jak bardzo przewartościowywana i fałszywie rozumiana może być typografia dzisiaj. Typo stało się modne, często odnosi się do niego w trakcie prezentacji. Jednak jest to właściwie coś, co jest zaprzeczeniem typografii – tanie i efekciarskie projekciki naznaczone kompletnym brakiem zrozumienia o co w tym chodzi.

Triumf typografii?

Na ten zbiór składają się teksty podzielone na trzy części: (1) narodziny i rozwój typografii, (2) nowe kierunki w typografii i (3) zakres typografii.

Narodziny i rozwój to seria mini-monograficznych artykułów pokazujących pewne zjawiska na przestrzeni dziejów. Są więc rozważania o czasach przed Gutenbergiem, o pierwszych książkach drukowanych, o specyfice składu do pracy ręcznej, o rewolucji XIX wieku, itd. Teoretycznie teksty nie wchodzą ze sobą w interakcję, nie ma tam odwołań i bezpośrednich odniesień. Ale mimo tego, czyta się jak jako jedną, spójną opowieść o rozwoju pewnej idei.

Część trzecia (Zakres typografii) to spojrzenie na typografię w szerszej perspektywie i poszukiwaniu jej obecności w innych dziedzinach. Jest więc tutaj kilka tekstów o projektowaniu graficznym i sztukach wizualnych, o liternictwie w architekturze, o reklamie, a nawet o typografii i modzie. Bardzo inspirujące, szczególnie że obsypane wręcz nieoczywistymi fotografiami (w ogóle, to jest ich w tej książce mnóstwo i fragmentami ma się wrażenie że to jakaś opowieść obrazkowa). Fantastyczne!

Nowe kierunki w typografii

Dla mnie najbardziej interesująca jest część druga. Być może wynika to z faktu, że o początkach drukarstwa po Gutenbergu czytałem ostatnio kilka rzeczy (Galaktyka Gutenberga, Marka Luter, seria książek Braudela) i to wszystko układa się w taką niesamowicie spójną historię. Oczywiście Nowe kierunki to nie tylko rozważania o Gutenbergu, ale dla mnie są one najważniejsze, dlatego że składają się na opowieść o wykształceniu się w Europie kultury książki.

Właśnie dlatego za najciekawszy tekst całego zbioru uznaję ten Michaela Giesecke Od systemu skryptograficznego do typograficznego. Kultura książki jako społeczeństwo informacyjne. Świetny artykuł pokazujący jak trudno jest przebić się samej technologii. Niby wspominałem o tym pisząc o wpływie Reformacji na rozwój drukarstwa, ale tutaj spojrzenie jest szersze. Giesecke twierdzi, że sama podaż książek (drukowanie kolejnych tytułów) to tylko połowa sukcesu. Druga część, to nauczenie czytelników korzystania z tych książek.

Zastosowanie do wczesnego okresu rozwoju drukarstwa teorii informacji (w miejsce podejścia opartego o ekonomię) jest pomysłem rewolucyjnym pomysłem. Giesecke pisze tak:

Ogólnie rzecz biorąc, książki rękopiśmienne (…) nie były dystrybuowane za pośrednictwem publicznych sieci (…), ale przez prosty interaktywny system albo w ramach instytucji. Do czasów nowożytnych różne sieci instytucjonalne (…) tworzyły formalne , hierarchiczne struktury. Wiadomości przekazywano w ich ramach ściśle określonymi kanałami, a nadawcy, odbiorcy i pośrednicy byli z góry określeni. Natomiast sieci, które tworzą gospodarkę rynkową, same organizują swoją strukturę (…), dzień po dniu, według zasad niepodlegających żadnej kontroli, a już szczególnie kontroli z zewnątrz.

Jeśli na to nałożyć jeszcze potrzebę samodzielnej nauki (tzn. bez udział nauczyciela), to tworzy się samo-wzmacniający mechanizm stymulujący zarówno stronę podażową jak i popytową. Rewolucja druku zwyczajnie nie mogła wydarzyć się wcześniej – żeby nastąpiła faktycznie eksplozja, musiały najpierw wytworzyć się odpowiednie kanały wspierające ją stymulujące. Im częściej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonany, że rewolucja Gutenberga wydarzyła się wtedy, kiedy mogła. Zachęcam Was do przeczytania całego zestawu tych książek i odkrycia cudowności wewnętrznego przenikania się rzeczy.

Na koniec

Bardzo cieszy mnie, że coraz więcej pojawia się w Polsce książek tego typu. „Tego typu”, czyli książek które nie są nastawione na tanie efekciarstwo pt. naucz się InDesigna. „Tego typu”, czyli książek koncentrujących się na szerszej analizie jakiegoś zjawiska i pogłębionej na ten temat refleksji.

Chciałbym wierzyć, że jest to spowodowane systematycznym poprawianiem się świadomości projektowania wizualnego w Polsce (a w szczególności – typografii). Mam wrażenie, że widzę zmianę jaka się dokonuje, ale może jest też tak, że chcę ją zobaczyć i wmawiam sobie, że ona następuje. Jakkolwiek by nie było, super że się takie książki ukazują. Zdaje sobie sprawę, że to nie są proste teksty, że znacząco wychodzą poza rzeczywistość codziennej pracy projektowej, że wprost nie przekładają się na tzw. wykon. Ale nie ma chyba innej drogi do wewnętrznego rozwoju niż czytanie takich opracowań.

Tym bardziej dziękować trzeba wydawnictwu d2d.pl, które tę książkę wynalazło i wydało. Gdyby przyznawać nagrody za całokształt popularyzacji typografii w Polsce, d2d dostało pewnie kilka. Triumf typografii jest jak wytrawny darjeeling: żadnych zbędnych rzeczy, żadnego efekciarstwa, czysty smak nieoczywistości, a jednocześnie doświadczenia obcowania z czymś wielkim. Jeśli jednak pijacie darjeelinga, to wiecie, że ta herbata uzależnia – właściwie żadna inna później nie smakuje i tęskni się za tą goryczką. No więc ja właśnie już tęsknię za kolejną taką książką…

Już zupełnie na koniec wypada zwrócić uwagę na jakość wydania. Wspaniały projekt całości (cudownie elatyczny grid, skład w chorągiewkę, bezszeryfowy ale świetnie leżący krój (Theinhardt), wzorowa okładka i jeszcze do tego zintegrowana oprawa). No jest to funkcjonalne. Jest to modernistyczne. Jest to piękne.

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *