Oskar Hansen i Forma Otwarta, czyli o wyjątkowym architekcie

Zofia i Oskar HansenUwielbiam reportaże. Są gatunkiem literackim ze swej natury bliskim człowiekowi. Kiedy dowiedziałem się, że Filip Springer pisze kolejną książkę o architekturze, bardzo się ucieszyłem. Fanem Springera jestem od czasu przeczytania Miedzianki (którą uważam za zachwycającą, chociaż smutną książkę). Jego ostatnia książka to Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach wydana przez krakowski Karakter i o niej chciałbym dzisiaj napisać.

Zaczyn. O Zofii i Oskarze HansenachNie będę ukrywał, że nie słyszałem wcześniej o Zofii i Oskarze Hansenach (zresztą Springer do czasu pisania Źle urodzonych też nie wiedział). Usprawiedliwienie znajdę łatwo – zupełnie nie moja dziedzina, nie mój czas, nie mój obszar zainteresowań. Kiedyś. Teraz widzę to inaczej. Dla profanów (witajcie w klubie) dwa słowa wyjaśnienia: Oskar i Zofia Hansenowie to małżeństwo polskich architektów, zawodowo funkcjonujących w okresie PRLu, którzy w znacznym stopniu wpłynęli na rozwój architektury. Tak, dobrze przeczytaliście – na rozwój architektury.  Oskar Hansen to człowiek występujący z referatami (i to krytycznymi wobec modernizmu) na kongresie CIAM, osobiście znający Le Corbusiera, student Jeannereta, osoba wygrywająca międzynarodowe konkursy architektoniczne i tworząca swój własny styl. To jest historia, która nie mogła wydarzyć się w stalinowskiej Polsce, ale która wydarzyła się naprawdę! 

Najbardziej interesującą dla mnie koncepcją pojawiającą się u Hansena jest koncepcja Formy Otwartej. W ujęciu Hansena, Forma Otwarta to twór/projekt/dokonanie, które ze swej natury jest niezakończone/otwarte i pozwala odbiorcy na własną interpretację. Co więcej, interpretacja ta ma dokonać się nie tylko na planie mentalnym, ale poprzez interakcje użytkownika z projektem (i – być może – doprowadzić do zmiany tego ostatniego). Forma Otwarta jest więc fundamentalnie niedopowiedziana, niejednoznaczna, gotowa na przeczytanie i interpretację.

Tyle teorii, a teraz konkret: nie wiem czy wiecie, ale Oskar Hansen był współautorem zwycięskiej koncepcji Pomnika Oświęcimskiego. Koncepcji wizjonerskiej i wyprzedzającej swoje czasy. Koncepcji nigdy nie zrealizowanej. Springer pisze o niej tak:

Założenia zwycięskiej pracy są szokujące. Autorzy nie proponują nic, ponad przekreślenie całego terenu obozu szerokim na sześćdziesiąte metrów i długim na kilometr pasmem asfaltu. W nim mają zostać zatopione baraki, druty, strażnicze wieże i pozostałości krematoriów. Pozostawione same sobie, z przyzwoleniem na działanie czasu i powolny rozpad. Droga – zasklepiona rana bez początku i bez końca, wyniesiona nieco ponad teren obozu, by nie dotykać stopami przeklętej ziemi. Można by tylko patrzeć, milczeć i mieć nadzieję, że cały ten koszmar dookoła zaraz rozpadnie się w pył. Zostanie tylko czarny asfalt, po który będziemy mogli przejść dalej. Droga, która pozwoli nam iść, ale nie pozwoli zapomnieć.

Oskar Hansen: pomnik w Auschwitz

Inny członek zespołu, Jerzy Jarnuszkiewicz doda: „Sądziliśmy (…) że w tych warunkach współautorem pomnika należy uczynić odbiorcę, człowieka odwiedzającego obóz, nasz udział zaś sprowadzić do roli przewodnika czy może raczej reżysera, który by nakreślił linię przewodnią, uwypuklił najbardziej ważkie elementy tego dramatycznego spektaklu. (…) Wychodziliśmy z założenia, że to, co tutaj się stało, dziś (…) jest niewyobrażalne, wydaje się niemożliwe, że nie jest tego w stanie przekazać żadna najświetniejsza nawet i najbardziej dramatyczna w wyrazie rzeźba, że nie wystarczy tu nasz sąd, nasza ekspresja, nasze osobiste wzruszenie”.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie idea ta była (i jest) porażająca i niesamowicie wielka. Szczerze? Żałuję, że pomnik nie powstał w takiej formie. To co w całej koncepcji pomnika wydaje się być najważniejsze, to pozostawienie zwiedzającego sam na sam z pewną ideą, to zaufanie dojrzałości jego osądu bez konieczności tłumaczenia pewnych rzeczy wprost. Projekt Pomnika Oświęcimskiego to przykład tego, co Oskar Hansen nazywał Formą Otwartą – idee fix jego twórczości.

Nie znałem wcześniej koncepcji Formy Otwartej, ale jej idea jest mi bardzo bliska. Z mojego punktu widzenia, projektowanie produktów (a w szczególności usług) powinno być tak bliskie idei Formy Otwartej jak to tylko możliwe. Powód jest natury – moim zdaniem – moralnej. Tworząc Formę Otwartą projektant oddaje swoją koncepcję pod osąd i uznanie użytkownika. Nie narzuca swojej wizji, a poprzez uprawnienie do stworzenia własnej interpretacji stwarza szansę na upodmiotowienie użytkownika. Jednocześnie nadal pozostaje projektantem, bo przecież kształtuje rzeczywistość. To we współczesnym świecie rzadkość. Żyjemy w świecie, który jest wysoce medialny i czeka na jasne i proste w przekazie komunikaty. „Prosty” nie oznacza w tym miejscu „przyjemny”, ale „łatwy w interpretacji”. Tworzenie formy zamkniętej ułatwia jej komunikowanie – przekaz jest najczęściej prosty i konkretny. Forma Otwarta z założenia nie narzuca przekazu, odbiorca musi odnaleźć go sam.

Przyznam, że podświadomie szukałem koncepcji Formy Otwartej (choć oczywiście na własną skalę). Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego tyle osób robi zdjęcia i nie chce pogodzić się z nieuchronnością (a przez to pięknem) przemijania. Tak, znam oczywiście teorię, wiem że wspominanie i patrzenie na obrazki z przeszłości jest jedną z ludzkich potrzeb, ale jakoś nie mogłem nigdy pojąć, że można nie doceniać ulotności. Toutes proportions gardées, to łagodne przyzwolenie na przemijanie jest – na ile rozumiem – dalekim krewnym Formy Otwartej, dopuszczeniem zmiany, zatarcia się, zaniknięcia.

Funkcjonowanie w socjalistycznej rzeczywistości było jednocześnie początkiem i końcem wielkości Hansena. Jego naprawdę dobre projekty, były bezlitośnie niszczone przez socrealistyczny system. I to wcale nie od strony politycznej (bo jakimś cudem Hansen – jak kot – zawsze spadał na cztery łapy), ale od tej najbardziej przyziemnej – realizacyjnej. Ci z Was którzy pamiętają PRL, pamiętają tez wszechobecne fuszerki, niechlujstwo i bylejakość. Projekty Hansenów zawsze powstawały w takiej formie w jakiej oni je projektowali.Prawie. To „prawie” zabijało istotę tego co robili. No bo co z idealnie zaprojektowanych pod potrzeby użytkowników mieszkań (Hansenowi robili wywiady i inne mieszkanie projektowali dla rzeźbiarza, a inne dla nauczyciela z dwójką dzieci), jeśli potem mieszkania te zostają przypadkowo rozdzielone (sic!)? Co z tego że układy mieszkań były funkcjonalne, jeśli ściany były tak cienkie, że nie dawały szansy na normalne z nich korzystanie? Co z tego, że galerie łączące mieszkania powstawały, ale zamiast 3 metrów miały niecałe dwa? Jeśli cokolwiek projektujecie, to znacie uczucie gdy dostarczacie jakieś rozwiązanie i ono się podoba, ale później (już bez konsultacji z Wami) wylatuje z niego kilka szczegółów i z projektu robi się jego zaprzeczenie. Oczywiście osoby realizujące go i nie znające szerszego kontekstu nie dostrzegają tego faktu. Na końcu okazuje się, że projektant był bez sensu. Jeśli wiecie o czym piszę, to doskonale wczujecie się w problemy z jakimi zmagali się Hansenowie.

Niesamowite jest to, że myśl architektoniczna Oskara Hansena nadal żyje. W Norwegii prężnie funkcjonuje szkoła rozwijająca i wcielająca w życie jego idee. I to jak wcielająca! Kraje skandynawskie zaczynają intensywnie z niej korzystać, być może okaże się, że Forma Otwarta może funkcjonować w krajach cywilizowanych (a w Polsce nie). Springera opis osiągania społecznego konsensusu przy rozwoju dzielnic mieszkaniowych w Trondheim powoduje, że płakać się chce kiedy porównuje się to do tego, co dzieje się w Polsce. I nie chodzi tutaj wcale o to, że Norwegia jest bogatsza. Tu chodzi po prostu o otwartą na rozumienie potrzeb społeczności mentalność deweloparów.

Literacko, Springer to klasa sama dla siebie. Zaczyn to kwintesencja reportażu. Polskiego reportażu. Jeśli jestem często krytyczny co do dokonań rodaków w różnych dziedzinach, to jeśli chodzi o reportaż – rządzimy niepodzielnie. A książkę bardzo Wam polecam, bo niezależnie od tego czy zajmujecie się projektowaniem czy nie, jest to pasjonująca opowieść o naprawdę wyjątkowych ludziach (a jeśli zupełnie nie macie czasu, to przeczytajcie chociaż krótki artykuł o Hansenie, dużo bardziej konkretny niż moje wodolejstwo). W tym wpisie skupiłem się na idei Formy Otwartej, ale Hansenowie to znacznie więcej. Ale o tym innym razem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *