Dwie godziny temu wróciłem ze swoich pierwszych warsztatów UX. „Pierwsze” oznaczają w tym miejscu „po raz pierwszy współprowadzone przeze mnie”. Do tej pory prowadziłem głównie wykłady, pogadanki i sprzedawałem teorię oraz przykłady na poziomie małych rozmów u mnie w firmie. Poniedziałek i wtorek były próbą czegoś większego – warsztatów kreatywnych wychodzących od strony UX do rozpoczęcia dużego projektu.
Wniosków i nauk wyniosłem sporo. Jako główne wskazałbym:
Po pierwsze: panowanie nad liczebnością grupy. W szczytowym momencie mieliśmy 25 czynnych uczestników i pod koniec dnia było naprawdę trudno uzyskać skupienie. Powiem więcej – było głośno i obie osoby prowadzące były maksymalnie wykończone.
Po drugie: panowanie nad subgrupami. Całą grupę dzieliliśmy na mniejsze zespoły, które miały pracować razem nad różnymi rzeczami. Na początku mieliśmy grupy przygotowane i to zadziałało dobrze. Potem pozwoliliśmy na samodzielne tworzenie się grup i to niby też wyszło dobrze, ale nieco inaczej. Osoby pozytywne zbierały się razem i wzajemnie wzmacniały. Niestety, to samo zjawisko miało miejsce także w przypadku osób o nastawieniu negatywnym, które generowały złe fluidy.
Po trzecie: zagłuszarka do telefonów i brak Wi-Fi. Obawiałem się, że będzie gorzej. Nie było więc gremialnego siedzenia przy włączonych komputerach czy dłubania w telefonach. Ale pojedyncze (i nasilające się) przypadki cały czas były obecne. Przy następnych warsztatach będę upewniać się, że NIE MA w miejscu organizacji internetu.
Po czwarte: bycie gotowym na niespodzianki. To truizm, ale co może pójść źle inaczej niż się zakładało, tak właśnie pójdzie. I nagle zadanie, które miało być pozytywne, dostaje negatywny wydźwięk.
Chcę więcej. Więcej warsztatów, więcej prowadzenia 🙂
Po piąte: toksyczne osoby (w najmniejszej nawet ilości) zabijają pozytywny feeling, a w szczególności UX.
Ciekaw jestem, na ile forma warsztatów (były odległe od tego co się po pojęciem „warsztatów” rozumie u nas w firmie) będzie determinować odbiór UX’a u mnie w firmie. Jeśli tak, dla jednych UX będzie wielką ściemą i czymś „niepoważnym”, dla drugich – zupełnie nowym sposobem rozwiązywania problemów.