W ramach rozwijania swojej wrażliwości UX, pierwsza seria zdjęć z przykładami pozytywnego i negatywnego UX. Mam tego szukać ile się da w otaczającym mnie świecie. Na teraz sporo rzeczy widzę, ale kiedy je obfotografuję to nie wiem czy będą następne. No, chyba że tak bardzo wyrobi mi się wrażliwość, że wszędzie będę dostrzegał UX (nawet gdy go nie ma 😉 Dzisiaj trzy przykłady.
Jako pierwszy – dozownik z pokarmem dla ryb. Prosta, a wyjątkowo udana rzecz. Karmienie ryb to niby prosta sprawa. Owszem, jeśli robi się to samemu… Bo jeśli się komuś zleci, to co znaczy „niewiele” można przekonać się zaglądając do zupy w której pływają ryby. Wiem to, bo wiele razy przeszedłem.
Dozownik rozwiązuje ten problem. Jest wygodny, nawet dziecko się nim posłuży, a przy okazji nie nasypie za dużo. Dla bardziej kumatych jest nawet mini-instrukcja: 1 klik = 5 rybek.
Naprawdę świetne i bardzo, bardzo pomocne.
Kuliste puzzle już nie straszą. Jeszcze kilka lat temu, ułożenie takich puzzli to było wyzwanie. Może nieco przesadzam, ale dla dziecka było to trudne – brak „ramki”, brak punktu wyjścia i nieco abstrakcyjny koncept (obrazek bez granic). Do wkurzenia dzieciaka i rodzica brakowało niewiele.
Teraz wszystkie kawałki mają z tyłu numery, więc jeśli ktoś nie daje rady klasycznie – zawsze może sobie pomóc zaglądając na plecki.
Dyskretne i użyteczne.
A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli coś co nie działa. Albo działa inaczej. Mój wyciskacz do czosnku. Fajna rzecz, w ręce dobrze nawet leży, szkoda że nie spełnia swojej funkcji.
Nie wiem kto to projektował (tzn. raczej nie projektował a po prostu zrobił), bo czosnku nie daje się wycisnąć. Owszem, jest zgniatany, leci sok, ale miąższ zamiast wyjść przez otwory, wychodzi bokami, a otwory wyciskacza zatykają się włóknami. Pełna porażka. Na dodatek wyjmowane sitko zrobione jest z elastycznej stali, więc można sobie cisnąć do woli – stal nie pęknie 😉 Przy okazji też nic nie wyciśnie, ale kto by się takimi rzeczami przejmował 🙂