Traktuję telefon coraz bardziej zerojedynkowo. Wczoraj byłem w kinie, nie chciałem bawić się w jego przyciszanie (potem się człowiek zastanawia, dlaczego jak jest profil „cichy” to on dzwoni…), więc wyłączyłem go całkowicie. To nie koniec – dla pewności wyjąłem go z kieszeni na udzie (gdzie standardowo noszę telefon) i przełożyłem do plecaka. Nauczyło mnie tego doświadczenie sprzed tygodnia około, gdy (też w kinie) wyłączyłem telefon, ale podczas seansu niechcący go włączyłem i zaczęły przychodzić SMSy…
Przeszkadza mi klawiatura coraz bardziej. Krótkie SMSy piszę tapiąc po standardowej klawiaturze.
Wczoraj chciałem skorzystać z netu, popatrzyłem na telefon i stwierdziłem że chyba się nie da i tego nie zrobiłem. Nawet nie spróbowałem…