Rivendell: po warsztatach

Dwa dni warsztatów za mną. Efekty w sumie fajne, ale po tym czasie widzę, że nauczyłem się (czytaj: zostałem nauczony) bycia rewolucjonistą. Na sesjach kreatywnych nie zadowalają mnie półśrodki i rozwiązania zachowawcze. Ma być szeroko, głęboko i po całości. I tego mi u nas zabrakło, szczególnie dzisiaj, kiedy moim zdaniem nie wykorzystaliśmy potencjału jaki mieliśmy. Nie znaczy to, że cały zespół pracował mało czy źle – znaczy to tylko tyle, że miałem chyba za duże oczekiwania (częściowo pewnie nakręcone przez własne rozumienie cudzych potrzeb). Fajnie, że udało się ustalić że to nie koniec tego projektu, czyli będzie Rivendell 2.

Wracając odbyłem też ciekawą rozmowę z Agą na temat charakteru UX-owych projektów, które prowadzimy w Play. Ja mam podejście bardziej chyba zachowawcze, bardzie skupione na ludziach i docenianiu ich postępów, a Aga patrzy bardziej na efekty końcowe. Ja widzę progres, Aga widzi niezrealizowane do końca cele 🙂 To dobrze, że można na to samo spojrzeć z różnych stron i tę samą rzecz rozumieć inaczej. Postrzegam jednak świat poprzez postawę mojego nauczyciela od francuskiego, od którego dostałem 4,0 mimo że miałem kilkadziesiąt (sic!) dwój. Nawet ostatnie kolokwium było na dwa, ale na semestr dostałem 4, bo „kiedyś robił pan kilkadziesiąt błędów a teraz robi pan 6. To nadal jest ocena niedostateczna, ale zrobił Pan wielki postęp”. No więc na ile mogę, staram się tę zasadę stosować do innych, z którym współpracuję. Jest to niewątpliwie ze szkodą dla projektu, ale (mam taką nadzieję) z zyskiem dla ludzi.

Cieszę się też, że przez te warsztaty udało mi się powstrzymać od prowadzenia mimo że miałem wielką ochotę to zrobić (szczególnie drugiego dnia) i przekazać prowadzenie koleżance, która sama z siebie świetnie pracuje z grupą i która dzięki tym warsztatom mogła to sobie jeszcze przećwiczyć. Na końcu zostaje tylko satysfakcja, że udało się wymyślić coś fajnego (koncept warsztatów) oraz powstrzymać przed zabraniem komuś szansy na ten rozwój.

Plany do końca tygodnia są ambitne: przygotowanie abstraktu na CHI i wyżebranie miejsca w sesji dla doświadczonych leaderów teamów UXowych, skończenie Browna i skończenie Haciendy. No i jeszcze jedna prezentacja (tylko dla siebie), co do której mam jednak obawy, że się w ten week nie wyrobię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *