Reflective design w akcji, czyli co może komunikować okładka

goebbels dzienniki reflective

Ponieważ amatorsko interesuję się historią (w tym historią III Rzeszy), byłem bardzo . zadowolony kiedy ponad rok temu zapowiedziano publikację dzienników Josepha Goebbelsa. Nazwisko jest dość znane, jednak dla mniej zainteresowanych historią dodałbym, że był to Minister Propagandy i Oświecenia Publicznego. Goebbels przez praktycznie całe dorosłe życie pisał bardzo szczegółowe dzienniki, które dla osób zainteresowanych, są bardzo ciekawym dokumentem pokazującym sposób myślenia jednego z czołowych przedstawicieli władzy politycznej III Rzeszy. Kiedy na targach ksiażki kupowałem pierwszy tom, nie zwróciłem szczególnej uwagi na okładkę. Owszem, podobała mi się typografia, ale co do całości byłem raczej obojętny. Kiedy wstawiłem książkę na półkę, te czerwono-czarne pasy na jej grzebiecie nawet zaczęły mnie lekko razić, bo w porównaniu z tym do czego byłem przyzwyczajony (pionowo pisane tyłuły książek, jednolite grzbiety) ta była inna.

W okolicach października kupiłem tom drugi i kiedy zestawiłem go z tomem pierwszym to lekko się rozczarowałem, bo dostałem znowu coś innego. Grzbiet to nadal były pasy, tylko już czarno-czerwone. Właściwie to były one na tej samej wysokości co poprzednio, tylko zrobione w inwersji. Na połce, wyglądało to jeszcze dziwniej. Nie źle, tylko inaczej. Zorientowałem się, że na bazie swoich wcześniejszych doświadczeń oczekiwałem serii ujednoliconych estetycznie grzbietów. Ba, zacząłem nawet żałować, że nie wygląda to tak jak inne książki i bedzie wśród opasłych książek historycznych rodzajem dysonansu estetycznego. Jednocześnie byłem ciekaw, co będzie w trzecim tomie. Czy będzie taki jak pierwszy (powstałaby wtedy „przeplatanka”)? A może jeszcze inny? Ale jaki? Wprowadzą trzeci kolor? Jak będzie to wyglądać? I kiedy kupiłem tom trzeci, wszystko stało się jasne. Tam nic nie było przypadkowe. Zostawię chwilowo okładki, żeby zwrócić uwage na coś innego.

W swojej książce Emotional Design: Why We Love (or Hate) Everyday Things Don Norman definiuje trzy poziomy designu:

  • viscereal
  • behavioral
  • reflective

Nie chcę ich teraz szczegółowo omawiać, powiem bardzo krótko, że ten pierwszy bazuje na wzbudzaniu emocji, drugi opiera się na szeroko rozumianej użyteczności czy ułatwianiu, a trzeci? Reflective design jest moim zdaniem najsilniejszy z nich wszystkich, ale jednocześnie najbardziej wymagający. Reflective design zakłada wykorzystanie pewnego rodzaju kodu, poprzez który komunikuje się dodatkowy ukryty przekaz. Norman pokazuje to szczegółowo na przykładzie oznaczeń dyscyplin sportowych podczas olimpiad. Oznaczenia Turynu to viscereal design, Moskwa (1980) to behavioral design, a Ateny (2004) to reflective design. Nie chcę odbierać przyjemności z odczytywania kodu, więc nie będę ich komentować. W tym kontekście warto porównać piktogramy z lat 70-tych i współczesne. Szczególnie dobre przykłady reflective design to poza Atenami piktogramy z Sydney i Pekinu. Zresztą zobaczcie sami (a jeśli chcecie z komentarzem, to warto zajrzeć do Trends in Olympic Pictograph Design: A comparative study using Olympic Games’ Sports Symbols).

reflective-design-behavioral-design
Reflective design (Goebbels) vs. behavioral design (Hitler)

A teraz chciałbym powrócić do projektu okładek Dzienników. Otóż one dlatego wyglądają inaczej, bo są przykładem zastosowania reflective design w miejscu, w którym najczęściej wykorzystywany jest behavioral design. (vide obrazek obok). Jeśli przyjąć, że rolą grzbietu jest informowanie o zawartości, to czytelność jest najbardziej istotna, a Dzienniki nie są tutaj wzorcowe. O co więc chodzi? Ano o całą historię autora. Dzienniki zaczynają się jako zapiski młodego, naznaczonego ciężką chorobą i cierpieniem młodego człowiek, niemieckiego patrioty (sic!). Z czasem jednak pojawiają się w nich pierwsze zapiski antysemickie, a jeszcze później całość staje się już bezpośredno skupiona na polityce. W polskim wydaniu, pierwszy tom kończy się na 1 września 1939 roku. Drugi tom to okres do klęski pod Stalingradem. Trzeci od Stalingradu do końca. Wraz z czasem coraz bardziej zmienia się też charakter wpisów – coraz więcej jest długich, politycznych wpisów oraz wyjątkowo zjadliwego antysemityzmu (swoją drogą to jest ciekawe ćwiczenie, kiedy porównuje się początkowy antysemityzm Goebbelsa – który już wtedy był żenujący – z paranoją ogarniającą go pod koniec życia – brakuje wtedy skali). Pierwszy tom to okres bardzo żywiołowy, walka polityczna w Niemczech, przejęcie władzy czyli – z punktu widzenia Goebbelsa – progres i żywioł (czerwień). Trzeci tom, to już czerń na wszystkich obszarach: przegrana wojna, zrujnowane Niemcy i świat, ostateczne rozwiązanie i tragiczny koniec całej rodziny (zabójstwo 6 swoich dzieci, żony oraz samobójstwo). Grzbiety opowiadają więc historię: człowieka, systemu i świata. Ta opowieść nie jest jednak dla każdego, bo zakłada pewnie poziom wiedzy. Ale nawet nie znając szczegółów, można zorientować się jako kończy się tak opowieść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *