Projektowanie a przeszłość. Czy wszystko jest określone?

Think on your sins

Jakoś mam tak, że mimo że myślę o przyszłości, to regularnie patrzę w przeszłość. Mam takie wewnętrzne przekonanie, że – po pierwsze – prawie wszystko już było i większość sytuacji w których się znajdujemy da się przeanalizować w dawniejszych kategoriach, a – po drugie – jesteśmy przez przeszłość tak silnie warunkowani, że brak zrozumienia dla niej byłby grzechem dumy. To spojrzenie w przeszłość jest szczególnie istotne w przypadku Polski – kraju mocno z przeszłością związanego, przez stulecia żyjącego w cieniu swoich przeszłych dokonań. A jednocześnie kraju będącego w ciągu ostatnich 25 lat wzorcowym przykładem tego, że nic nie jest zdeterminowane do końca i że można tę przeszłość pokonać.

Projektowanie a przeszłość

Świadome budowanie przyszłości, a raczej próby wpłynięcia na nią są podstawowym założeniem projektowania. Bez przekonania o własnym sprawstwie i możliwościach realnego wpływu na sytuację, projektowanie staje się intelektualną zabawą, dziecięcymi wprawkami nieledwie, grą szklanych paciorków.

Dość regularnie zastanawiam się, dlaczego pewne rozwiązania przyjmują się w jednym miejscach, a w innych – nie. Jest to szczególnie interesujące na obszarach silnie spójnych kulturowo, o zbliżonej tożsamości kulturowej i społecznej. Bo że pomysły/idee z Europy mogą gorzej funkcjonować np. wśród Aborygenów, to wiadomo. Ale na tak spójnym terytorium jak Europa, powinno być przecież inaczej. A może ta Europa nie jest wcale tak spójna? Bez ściemy: tej braku spójności Europy nie brałem kiedyś pod uwagę. Mimo wszystko, w skali globalnej obszar ten zawsze wydawał mi się jednak bardzo koherentny i to na większości wymiarów.

Pisząc o modernizmie, czy postulując NOWY modernizm odwołuję się do założeń ideowych pewnego ruchu sprzed około 100 lat. Jeszcze niedawno sądziłem, że to wystarczy; że projektowanie, którego – w jakimś tam stopniu – czuję się spadkobiercą zaczyna się właśnie te 100 lat temu. Gropius, Bauhaus, Le Corbusier. Najgłębiej w przeszłości był chyba Loos z Ornamentem i zbrodnią i Howard z Miastami-ogrodami. I to wszystko jakoś składało mi się w pewną całość – końca belle epoque i początku nowoczesności.

Także w Polsce, gdzie naturalną cezurą dla myślenia o projektowaniu jest odzyskanie niepodległości (1918). Akurat tak się złożyło, że II Rzeczpospolita startuje (formalnie) w tym samym momencie co ruchy modernistyczne. I moje odkrywanie polskiej awangardy i designu było bardzo spójne z tym, co działo się w Europie. Czytając o projektowaniu graficznym i o Mieczysławie Bermanie, Żarnowerównie (będzie tekst!), Kobro (będzie tekst, wkrótce!), Strzemińskim (też będzie) widziałem wyraźne nawiązania do modernistycznej międzynarodówki. To co robiła grupa Preasens, Sala Neoplastyczna w Łodzi, absolutnie genialne idee przedwojennych społecznych osiedli, Warszawa Funkcjonalna Szymona Syrkusa (doceniona przez samego Le Corbusiera), udział polskich architektów w grupie inicjatywnej CIAM, okupacyjnej prace studyjne nad przebudową Warszawy, powojenne prace Biura Odbudowy Stolicy… wszystko to składało się na naprawdę imponujący dorobek polskiego ruchu projektowego i polskiej awangardy.

Dziedzictwo komunizmu?

Swoją drogą to ciekawe, że te tak fundamentalnie różne obszary aktywności – skrajnie postępowa Sztuka i radykalnie funkcjonalne Projektowanie – przez chwilę wspierały się. Ale to chyba pomysł na zupełnie inny tekst.

No więc miałem wrażenie pewnej tożsamości ruchów o charakterze awangardowo-modernistycznym w Polsce i na świecie. Poza skalą i zakresem implementacji, nie dostrzegałem zasadniczej różnicy w tym co robiło się tam i tutaj. Jednak odczuwałem jakiś rodzaj dyskomfortu, rodzaj niepewności, pewnego takiego przekonania, że sytuacja nie jest aż tak dobra.

Bo jednak – mimo wszystko – projektowanie w Polsce i w Europie (dla uproszczenia) rozwijało się inaczej i przyniosło inne efekty. I mam tu na myśli nie tylko to co było, ale też to co jest obecnie. Nadal daleko odstajemy od krajów cywilizowanych na takich wymiarach jak innowacyjność, zaufanie społeczne czy jakość kapitału ludzkiego. Przez pierwsze lata transformacji ustrojowej kupowałem wytłumaczenie o przerwanej ciągłości działania państwa, o zniszczeniu kraju przez 40 lat komunizmu, itd. Ostatnio jednak spojrzałem na to inaczej.

Przestał przekonywać mnie argument o dziedzictwie komunizmu i wymazanych z historii 45 latach. Nie przekonywał mnie, bo niespecjalnie wierzę w nieodwracalności zdarzeń z krótkich okresów, a 45 lat nie jest okresem długim. Kiedyś patrzyłem na to inaczej i czas ten wydawał mi się cały wszechświatem. Kiedy jednak uświadomiłem sobie, że od czerwca 1989 roku (który pamiętam bardzo dobrze) zaraz minie 29 lat (słownie: dwadzieścia dziewięć lat), to robi to wrażenie. Dla uproszczenia, zamiast 29 posługujmy się 30. Druga Rzeczpospolita nie dożyła 30 lat, a PRL obchodziła 30. urodziny w roku 1975. Miałem wtedy 2 lata, moi rodzice urodzili się za PRL (nieformalnie, bo wtedy jeszcze PRL nie istniał) i dla nich było to cały świat jaki znali. Świat stały i niezmienny.

I teraz mamy bardzo podobną sytuację – coś co wydawało się stałe i niezmienne (demokratyczne państwo prawa) okazało się konstrukcją bardzo chwiejną i stosunkowo łatwą do demontażu (działania Prawa i Sprawiedliwości z ostatnich 2 lat). Fundamenty tylko pozornie są fundamentami. Być może nie doceniamy siły teraźniejszości, a przeceniamy trwałość status quo?

Potrzeba długiego okresu

Nie, to nie jest wpis o polityce! To jest wpis o potrzebie spojrzenia na sprawy z pewnej perspektywy: szerszej, dalszej, stabilniejszej. Perspektywy długiego okresu. Długi okres to nie 20 lat, nawet nie 100. Kilka setek raczej. Właściwie ten wpis miał być już bardzo konkretną recenzją bardzo konkretnego tytułu, ale miałem potrzebę wytłumaczenia się, dlaczego postulując modernizm chcę cofać się w czasie kilkaset lat. Konkretne zacznę na to pytanie odpowiadać w następnym wpisie, teraz chciałem tylko powtórzyć, że nie zmieniam kursu, ale żeby się odnaleźć, najpierw trzeba się zgubić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *