Jedną z większych zalet książek jest to, że są cierpliwe i się nie skarżą. Gdyby były jakieś bardziej ekspresywne, a nie daj Boże jeszcze asertywne, byłby dramat. W mojej biblioteczce już dawno nie byłoby (między innymi) znakomitych Krótkich tekstów o sztuce projektowania Krzysztofa Lenka. Uciekłyby zniechęcone całkowitym brakiem zainteresowania ze strony ich właściciela, popularnością sąsiadów oraz ogólnym zakurzeniem.
Tak było! To jest prawdziwa historia, niestety. Lenk leżał sobie na półce od lat (o ile dobrze pamiętam) pięciu, a trafił do mnie jako prezent od Agi Szóstek. Tak go sobie obejrzałem, zobaczyłem jakieś tam plakaty w środku, na okładce nie było „design thinking”, tytuł nie było po angielsku, nazwisko też było polskie, nie było to nawet tłumaczenie… no jakoś się to zaparkowało tak troszkę, a szarość grzbietu dyskretnie wkomponowała się w inne książki. Co prawda Aga wspominała mi, że to super gość i że to ważna książka, ale tak to czasami bywa, że ktoś coś mówi, ale sami wiemy lepiej.
Lenk pojawiał się często gdzieś na obrzeżach różnych tekstów i miałem poczucie winy, że jednakowoż nic z tego nie czytałem i nic nie kumam kto zacz, ale jak to poczucie winy – narastało i nic się z tym nie działo. Rzeczy jednak same układają się w jakiś większy sens, bo kiedy pół roku temu trafiłem na warsztat/szkolenie organizowane przez duet Urbańska/Bierkowski, Lenk wypłynął od razu. Pretekstem była praca nad wizualizacjami danych, która sprawiła że w Zamku Cieszyn zaopatrzyłem się w katalog wystawy Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić (przy okazji zaopatrzyłem się też w poczucie straty, że na tej wystawie nie byłem). I kiedy zajrzałem do środka już w bardzo konkretnym celu, powiedziałem sobie bardzo konkretnie włosko-brzmiące słowo i odkurzyłem Krótkie teksty. I się zachwyciłem.
Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić
W różnych dyskusjach w których biorę udział, dość regularnie powraca wątek wartości wnoszonych do rozwoju osobistego przez studia. Dość regularnie dyskutuję na temat tego, co znaczy być projektantem, co czyni z człowieka projektanta (czy ekonomistę, czy księgowego, etc) – na ile w życiu przydaje się wiedza, którą jesteśmy nasączni w trakcie procesu edukacyjnego. Gdzie jest granica amatorstwa (nawet zaawansowanego), a gdzie zaczyna się profesjonalizm? Co to znaczy wykonywać jakiś zawód, ale jednocześnie nic o nim nie wiedzieć? Wspominam o tym, bo jestem wzorcowym przykładem amatora funkcjonującego w jakiejś dziedzinie i wciąż będącego parweniuszem. A parweniuszostwo to wychodzi na jaw właśnie w takich chwilach, kiedy nie wie się nic, o osobach o których powinno się wiedzieć wszystko… Więc dla tych (nielicznych), którzy nie wiedzą: Krzysztof Lenk to polski projektant pracujący w Stanach, uczący na elitarnej Rhode Island School of Design (RISC), człowiek który tworzył podstawy projektowania do internetu, projektant i typograf, nauczyciel. Nie chcę psuć zabawy – liczę, że więcej odkryjecie sami.
Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić to materiał powystawowy z wystawy nie Krzysztofa Lenka, ale jego studentów. Bo to, że jest się dobry projektantem to jedno. Drugie (i chyba ważniejsze), to co zostawia się po sobie w kategorii sukcesji, kto przejmie schedę, czy udało się przekazać swoje umiejętności innym. Oglądanie Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić to przewracanie kartek i zachwycanie się. Zachwyt nad wyborem tematu, zachwyt na wykonaniem, zachwyt na różnorodnością podejść. Jakość designu (studentów, zauważmy to!) jest podkreślana przez minimalistyczne komentarze Krzysztofa Lenka, który w 2-3 zdaniach opowiada o zadaniu projektowym (czasami w szerszym kontekście). Potem mówi już sam dizajn.
Porządek jest koniecznym warunkiem wszystkiego, co ludzki umysł ma pojąć. Takie układy jak plan miasta czy budynku, zbiór narzędzi, produkty wystawione na sprzedaż, słowne wyrażenie faktów lub idei, obraz czy utwór muzyczny – nazywany uporządkowanymi, kiedy obserwator może uchwycić ich zasadniczą strukturę i jej odbicie w szczegółach. Porządek pozwala spostrzec to, co jest podobne i co jest różne, co jest jednakowe i co jest inne, co należy do grupy i co jest wyodrębnione.
Cytat z Rudolfa Arnheima otwiera publikację Zamku Cieszyn i jest chyba najlepszym podsumowaniem tego, co jest cechą wspólną wszystkich prezentowanych tam prac oraz – chyba nadrzędną wartością w projektowaniu – dla samego Krzysztofa Lenka. Zarówno w Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić jak i w Krótkich tekstach o sztuce projektowania, poszukiwanie porządku jest obecne cały czas, a społeczną rolą projektanta jest właśnie wprowadzanie tego porządku do życia innych. Mimo całego modernistycznego backgroundu kulturowego (poszukiwanie i narzucanie porządku to przecież fundament modernizmu), podejście Lenka pozbawione jest tego charakterystycznego dla modernistów prozelityzmu, co znakomicie podkreśla tytuł (Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić), skoncentrowany na dyskretności i nienarzucaniu się. Dla mnie jest to już „nowy modernizm”, dużo bardziej świadomy swej siły, ale także swoich niedoskonałości.
Krótkie teksty o sztuce projektowania
O ile w Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić mówi głównie obraz, o tyle w Krótkich tekstach role dominującą przejmuje słowo. Krótkie teksty to – jak można się domyślać – zbiór niewielkich objętościowo felietonów na tematy różne, których wspólnym mianownikiem jest dizajn (w różnych wymiarach). Podzieliłbym je na dwa rodzaje tekstów: o ludziach oraz o edukacji.
Te o ludziach, to eseje na temat bardzo konkretnych osób – osób, które w jakiś sposób kształtowały poglądy i estetykę Lenka. Wbrew pozorom, nie są to jednak „biografie” czy suche teksty typu „żył – tworzył – umarł”. To bardzo osobiste spojrzenia na twórczość Henryka Tomaszewskiego, Tadeusza Trepkowskiego, Jana Kubasiewicza, Józefa Mroszczaka, a przy okazji znakomite krytyczne spojrzenie na ich dokonania. I co ważne, wcale nie jest to hermetyczne, mimo że – przynajmniej dla mnie – były to nazwiska ledwo kojarzone. Kiedy jednak czyta się teksty Lenka i jednocześnie spogląda na te reprodukcje, to całość nabiera wyjątkowego edukacyjnego charakteru. Byłem zaskoczony, jak w minimalistyczny sposób można komentować cudze prace, pozostawiając czytelnikowi szansę na własną refleksję. Czytanie tekstów Lenka o plakacie czy typografii to szansa na skuteczną auto-edukację. Dopiero później połączyłem tytuł publikacji z Cieszyna (Pokazać. Wyjaśnić. Prowadzić) z tym, w jaki sposób prowadzi narrację, jak bardzo jest to opowieść otwarta, zaznaczająca tylko pewne punkty i pozwalająca na własną refleksję.
Bardzo dużo miejsca poświęca Lenk refleksji nad szeroko rozumianą edukacją projektową. Dużo tutaj odwołań do jego Rhode Island School of Design oraz programu edukacyjnego który opracował i który tam wdrażał. Mimo, że od niektórych wywiadów minęło prawie 20 lat, tezy tam postawione są nadal prawdziwe, a gdyby zamienić nazwy komputerów pojawiających się w tekście, funkcjonowałby jak współczesny sposób nauczania. To co jednak w kontekście dydaktyki zwróciło moją uwagę, to inspiracje Lenka. I nie chodzi nawet o Bauhaus (kto ucząc dizajnu nie inspiruje się Bauhausem), ale o rzeczy znacznie wcześniejsze. Wykorzystanie w procesie dydaktycznym oraz projektowym idei Jana Amosa Komeńskiego było dla mnie odkryciem połączonym w tym rodzajem zachwytu, którego doznajemy wobec czegoś przekraczającego dotychczasowe wszelkie granice piękna i stajemy wobec absolutu dobrego dizajnu – czystej funkcji, geniuszu, prostoty i szansy na zmianę świata. Dzięki Lenkowi miałem też szansę zrozumieć dwa sposoby postrzegania świata: europejski (skupiony na szczególe, reprezentowany przez detaliczne tablice Vesaliusa) oraz – warunkowany kulturowo i religijnie – systemowo-funkcjonalny sposób opisu charakterystyczny dla medycyny arabskiej.
Znakomita, mądra i bardzo wartościowa książka. Jestem przekonany, że będę do niej wracał wielokrotnie, tym bardziej, że forma naprawdę krótkich tekstów bardzo do tego zachęca.
***
Z perspektywy czasu, cieszę się, że obie te książki trafiły do mnie dopiero teraz. Nie wiem, czy wcześniej byłbym w stanie dostrzec w nich istotę tego, czym są: pochwała konsekwencji, poszukiwaniem porządku, zwróceniem uwagi na wartościowość procesu edukacyjego. Mam też wrażenie, że dobrze wpisują się w moje zainteresowanie typografią oraz – dopiero odkrywaną – historią polskiego powojennego designu. I chyba nie przez przypadek wkrótce pojawi się tutaj książka o Leonie Urbańskim.