Jako że ostatnio pisałem o pierwszym dniu Kongresu Badaczy, to dzisiaj zapraszam do krótkiego podsumowania dnia drugiego, moim zdaniem bardzo interesującego. Słowami kluczami dla tego, co miałem okazję usłyszeć i zobaczyć tego dnia, były: zaangażowanie i pokolenia.
Początek drugiego dnia Kongresu to dwa BARDZO interesujące wystąpienia: Tomka Dulinicza oraz Anny Talarczyk. Tomek opowiadał o czymś co uwielbiam, czyli o pracy społecznej. Termin niemodny, wiem. Nic na to jednak nie poradzę, że szczególnie cenię ludzi dających swój czas i wiedzę innym, za darmo, po prostu z pasji i chęci zmiany czegoś. Tomek opowiadał o badaniu kibiców Polonii Warszawa, które zaprojektował i przeprowadził. Badanie jak badanie, można by powiedzieć, ale okazuje się, że nie. Tomek opowiedział historię o tym, jak głębokie zaangażowanie zwraca się później w postaci dalszego zaangażowania kolejnych osób, często pozornie sobie obcych. Efektem badania o którym mówił Tomek było lepsze poznanie się kibiców Polonii oraz aktywizacja dużej ich części właśnie w obszarze działalności o charakterze społecznym. Zupełnie niesamowita historia. Banałem jest powiedzenie, że „miłość zawsze wraca do Ciebie”, ale mam nieodparte wrażenie, że właśnie tak było w tym przypadku. Włożona w badanie energia wróciła i zaczyna żyć własnym życiem (vide poniżej infografiki opracowane po wolontariacku). Ciekawy i budujący przykład. Fantastyczne!
Druga część poranka należała do Anny Talarczyk z BZ WBK. Nie będę ukrywać, że sądziłem że posłucham kolejnego wystąpienia ze ściemą na temat customer experience, czyli o departamentach jakości, efektach wow itp. Okazało się jednak, że bardzo się myliłem, bo była to bardzo dobra prezentacja o transformacji organizacji, faktycznej przebudowie jej kultury i mentalności oraz o realnych zmianach. I nie chodziło nawet o pokazanie narzędzi do gromadzenia informacji zwrotnej od użytkowników, ale o czytelny sygnał że system jest tylko systemem, ale przede wszystkim liczy się podejście pracowników, bo oni pracują na doświadczenia użytkowników końcowych. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie dwie rzeczy: przekonanie do całego programu managementu i przeniesienie na nich części wynikających stąd prac (zamykanie spraw klienckich) oraz wysoka świadomość złożoności tego procesu. Miałem okazję po wystąpieniu porozmawiać z prelegentami i chyba po raz pierwszy w Polsce usłyszałem coś, co sam mówię i w co sam wierzę – że możemy się spotkać i wymienić doświadczeniami w tym obszarze, bo one nie są kopiowalne. Co więcej, taka wymiana może być korzystna dla obu stron, bo na bazie tego co wytworzyliśmy, będziemy mogli pójść dalej. To rzadki sygnał dojrzałości i głębokiego zrozumienia idei projektowania doświadczeń. Niestety jest tak, że najczęściej funkcjonuje syndrom „tajne/poufne” i najlepiej o niczym nie mówić, a już z pewnością nie o rozwiązaniach systemowych czy funkcjonalnych. Rzeczywiście, jeśli myśli się tylko o skopiowaniu otoczki, tego tak zwanego „efektu wow”, to lepiej nic nie mówić. Jednak to co widać to tylko pozór. A reszta? Reszta jest ciężką pracą na styku researchu i projektowania.
Dwa kolejne bardzo udane prezentacja dotyczyły świata ludzi młodych, a nawet bardzo młodych. Dla mnie jest to wyjątkowo odległy świat, z racji mojego wieku oraz właściwego niemieckim emerytom stylu życia (nie wymyśliłem tego sam, to opis mojego lifestyle’u w oczach jednego z kolegów). Możliwość zajrzenia więc do świata młodych ludzi, była dla mnie bezcenna. Wystąpienie Kasi Haczewskiej-Wierzbickiej z IQS było przygotowane perfekcyjnie (szacun!), a perfekcji dodawał też fakt prowadzenia prezentacji wspólnie z podmiotem badania, czyli reprezentantem pokolenia Y. Tę rolę odgrywał Michał Szutowicz – 19-latek i student pierwszego roku socjologii i antropologii stosowanej. Całość wypadała rewelacyjnie, ponieważ treść i sposób jej podania były wyjątkowo prawdziwe. Nie chodzi wcale o to, że inne wystąpienia wypadały słabo, ale oddanie głosu realnemu przedstawicielowi (na dodatek wyjątkowo komunikatywnemu) nadało całości jeszcze większej dynamiki. Wnioski dla mnie? Sądziłem, że tego pokolenia nie znam, ale okazało się, że „nie znam” to eufemizm 🙂 To nawet nie inna planeta, to inny wszechświat 🙂 Bezcenne, że na pół godziny można było się w takim świecie znaleźć. Wniosek drugi jest taki, że kiedy następny raz będę miał pracować (czytaj: badać ich, projektować pod nich) z młodymi ludźmi, to nie ma opcji na udawanie czegoś. Jeszcze czasami (z niektórymi innymi grupami) da się coś udać/ugrać, ale tutaj – bez szans. Jedyne na co można wyjść, to na starego pierdziela (w sumie – prawda) na dodatek silącego się na bycie młodszym. Dramat 🙂 Wnioski co prawda smutne dla mnie, ale wystąpienie bardzo interesujące i – mam nadzieję – płodne biznesowo. Wniosek trzeci, najbardziej banalny – nie ma co ich oceniać, trzeba brać takimi jakimi są (czyli normalnymi). Spostrzeżenie czwarte jest takie, że pracuję z ludźmi z tego pokolenia i… zupełnie tego nie zauważam. Jak mówi klasyk „i widział Pan, że jest dobre”.
Bardzo podobało mi się też wystąpienie Zuzanny Filipowskiej (TNS Polska) o tym, jak cyfrowej media wpisują się w życie najmłodszych użytkowników internetu. Posiadając dwójkę (6, 10 lat) konsumentów nowych mediów dzieci, patrzyłem na wystąpienie nie tylko jako osoba związana z tworzeniem (przez długi czas) tego, co się w tym medium pokazuje, ale także jako ojciec, który wkrótce zostanie przez te całe internety zaatakowany. Patrząc na to, w jaki sposób dzieciaki podchodzą do kwestii konsumpcji tych mediów (a są one dla nich czymś bardzo naturalnym), w pamięci miałem ostatnie CHI, na którym mówiło się, że powinniśmy odejść od myślenia w kategoriach computer-human interaction i z racji wszechobecności elementu computer wyrzucić go z nazwy. Komputer nie jest na tyle niezwykły, żeby go honorować jakoś szczególnie. Podobnie jest z dzieciakami i internetem – jest dla nich czymś całkowicie normalnym i oczywistym, niespecjalnie się nad nim zastanawiają, tak jak my nie zastanawiamy się nad istotą radia czy telewizji. Naprawdę baaardzo wartościowa rzecz.
Na koniec chciałbym wspomnieć o wyjątkowo ciekawym projekcie, który przedstawiony był już na koniec konferencji, czyli wystąpieniu na temat wizji przyszłości według pokolenia Y. O pokoleniu Y mówiło się dużo we wcześniejszych wystąpieniach (i to nie zawsze dobrze się mówiło), tym razem to właśnie przedstawiciele tego pokolenia opowiadali o sobie i odnosili się do funkcjonujących na ich temat utartych spostrzeżeń. Opowiadali jednak nie o swojej wizji własnego pokolenia, ale o wizji wytworzonej przez swoich rówieśników i pozyskanej w drodze ciekawe procesu researchowego. Jakiego? Uczestnicy byli proszeni o napisanie listu do siebie, tylko o 10 lat starszego. Wyniki? Zaskakujące dojrzałością i bardzo różne od stereotypów. Zachęcam do zaglądnięcia na profil facebookowy Y+10 plus i obejrzenia zdjęć. A w ogóle to kiedy oglądałem te wszystkie prezentacje o pokoleniu Y, to uświadomiłem sobie że z nim pracuję i wcale bardzo nie różni się od tego mojego. Jest po prostu normalne i po prostu inne od poprzedniego.
Reasumując, bardzo mi się podobało. Za rok chętnie też się na Kongres wybiorę. Reasumując jeszcze bardziej powiedziałbym, że bardzo dobrze zrobiłaby konferencja o charakterze mieszanym: projektancko-badawczym. A może na UX Poland zaprosić kogoś z badaczy? A może do badaczy wysłać kogoś z projektantów? Te dwa środowiska są na siebie skazane, ale póki co żyją osobno, a naprawdę warto to zmienić.