Podejmuję się dzisiaj misji straceńczej, chcę bowiem napisać o książce Małgorzaty Czyńskiej Kobro. Skok w przestrzeń – książce dobrej i ważnej. Jednocześnie chciałbym za wszelką cenę uniknąć napisania tekstu o Władysławie Strzemińskim, a będzie to trudne, bo historia życia Katarzyny Kobro jest ściśle spleciona z życiem Strzemińskiego. A Kobro była artystką genialną.
Toksyczny związek
Małgorzata Czyńska w swojej książce sporo miejsca poświęca relacji Kobro ze Strzemińskim. Trudno się temu dziwić, wszak byli parą zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. I na obu tych wymiarach było to związek wyjątkowo intensywny. Szczególnie w wymiarze sztuki była to relacja, w której oboje mocno wpływali na siebie.
Bardzo dobrze udało się Czyńskiej pokazać wczesne lata życia Kobro, zwracając uwagę na jej naprawdę wyjątkowe wykształcenie oraz relacje rodzinne. To bardzo istotne, bo wątek narodowościowy (podczas wojny rodzina Kobro została zaklasyfikowana jako Niemcy Bałtyjscy) był dla tego związku bardzo istotny – dzięki temu, że Kobro zapisała się w Łodzi na tzw. listę bałtycką, zarówno ona jak i Strzemiński byli w stanie przeżyć początek niemieckiej okupacji. Niestety, stało się to także przyczyną (jeśli można tak powiedzieć) ich późniejszego konfliktu.
Relacje między Kobro a Strzemińskim, jej poświęcenie dla niego i wspólne życie na skraju ubóstwa są historią przerażająco smutną. Jeszcze smutniejsze jest włączenie w tę tragiczną historię ich dziecka. Zła, smutna historia o miłości i nienawiści (?). Jednocześnie niesamowita historia o miłości, pełnej największych poświęceń, o wzajemnym inspirowaniu się i partnerstwie artystycznym, które wyprzedzało swój czas.
Kobro. Skok w przestrzeń wydany został w roku 2015 i jest rzetelnie udokumentowany. W niektórych obszarach bardzo się – nie ze swojej winy – zestarzał. Podstawowym jego problem jest opisywanie całego wczesnego etapu życia Strzemińskiego (włącznie z okolicznościami nabawienia się przez niego kalectwa) i jego relacji z Kobro na bazie tego, co w swoich książkach opisała Nika Strzemińska (ich córka). A coraz bardziej wygląda na to, że rzeczywistość była nieco inna. To ważne: nie chodzi o to, że Nika mówiła nieprawdę. Najprawdopodobniej przedstawiała historię, którą usłyszała od Strzemińskiego i w którą wierzyła… Sama Czyńska mówi o tym tak:
Zwracam na to uwagę, bo książka Czyńskiej robi ogromne wrażenie, ale pokazuje tylko część prawdy. Jednak ostatnie badania polskich historyków pokazują zupełnie inną historię Strzemińskiego i inny początek jego relacji z Kobro. Podnoszę to, bo pisząc Skok w przestrzeń Czyńska tych ustaleń nie znała.
Unistyczne rzeźby
Katarzyna Kobro miała szczęście studiować sztuki piękne w czasie rozkwitu rosyjskiej awangardy. Warto przeczytać książkę Czyńskiej chociażby po to, żeby lepiej rozumieć później okoliczności rozkwitu ruchów awangardowych w okresie Rewolucji Październikowej i w początkach Rosji Radzieckiej. Lektura tej książki to takie bardzo miękkie wprowadzenie do rzeźby, bo Kobro była rzeźbiarką.
W swoich pracach skupiała się na przewartościowaniu idei rzeźby i jej relacji z przestrzenią. O ile wcześnie nie brano tej relacji pod uwagę (rzeźba była zaprzeczeniem przestrzeni), o tyle rzeźba unistyczna miała stać się jednością z przestrzenią. O rzeźbie pisała tak:
1. Rzeźba stanowi część przestrzeni, warunkiem jej organiczności jest związek z przestrzenią.
2. Rzeźba nie jest kompozycją formy samej dla siebie, lecz kompozycją przestrzeni.
3. Energia następujących po sobie kształtów w przestrzeni wytwarza rytm przestrzenny.
4. Źródłem harmonii rytmu jest miara wynikająca z liczby.
Jakkolwiek teoretycznie by to nie brzmiało, wystarczy porównać dowolną klasyczną rzeźbę z tym:
Dla jasności: nie jest to wynik jakiegoś twórczego zrywu, to nie jest klasyczna wena. Rzeźby Kobro są wynikiem starannych obliczeń matematycznych i poszukiwania właśnie tego rytmu. To jest sztuka, nad którą się pracuje i którą się wylicza, sztuka, która przychodzi w liczbach (pitagorejczycy byliby zachwyceni). Podobne zresztą poglądy prezentował Władysław Strzemiński, szczegółowo rysując siatki i precyzyjnie wyliczając swoje kompozycje typograficzne. Z czasem kompozycje Kobro zyskały kolory (które także pojawiły się tam w wyniku obliczeń):
Nie wiem jak was, ale mnie całkowicie ujęło zarówno formalne podejście Katarzyny Kobro, jak i osiągnięte rezultaty. Unistyczne kompozycje przestrzenne są w naturalny sposób przynależne do świata Bauhausu, De Stijlu czy suprematyzmu. Mają w sobie coś, co sprawia że chce sie na nie patrzeć i raz za razem przeżywać współtworzącą je przestrzeń.
Projektowanie czy sztuka
Założenia unistycznych rzeźb i ich kompozycyjna doskonałość znalazły odzwierciedlenie w próbie ich przeniesienia do architektury. Kobro związała się najpierw z Blokiem, a potem z Praesensem. Architektura wydawała się wtedy unikalną szansą na połączenie różnych kierunków plastycznych w ramach jednej dziedziny. O architekturze Kobro pisała tak (ciąg dalszy do poprzedniego cytatu):
5. Architektura organizuje rytm ruchów człowieka w przestrzeni, stąd jej charakter kompozycji przestrzennej.
6. Architektura nie jest tylko projektowaniem wygodnie sfunkcjonalizowanych mieszkań.
7. Architektura wymaga całkowitego związku; rozmieszczenia rzeczy utylitarnych, wynalazków konstrukcyjnych, jakości barwy i kierunku kształtów, które same unoszą i kierują rytmem życia człowieka w architekturze.
8. Strona druku jest kolejnością następujących po sobie (w miarę czytania treści) jednostek przestrzennych (powierzchni zadrukowanych), dlatego powinna być uregulowana podług miary i liczby.
Kobro projektowała więc budynki zgodnie ze swoim rozumieniem przestrzeni i ich relacji z nią. Ze śmiałością swojej wizji, jej przestrzennością i lekkością tworzyła awangardę awangardy. Projekt przedszkola zaskakuje nawet dzisiaj.
Na koniec
Bardzo polecam lekturę Skoku w przestrzeń. Jest świetnie napisana oraz pokazuje rzeczy w szerszej perspektywie. Bardzo dobrze uzupełnia też dotychczasową literaturę poświęconą polskiej awangardzie artystycznej, bo nie jest to opowieść tylko o Katarzynie Kobro. To kolejna książka ostatnich lat (Nie-gęsi, Czerwony monter, Przyszłość będzie inna, Lachert i Szanajca (zaraz będzie u mnie), Żarnowerówna (też będzie), Zawsze w awangardzie – będzie wkrótce), która z jednej strony jest biografią, z drugiej – biografią osadzoną w szerszym kontekście.
Te książki czytane razem składają się na fascynujący obraz polskiej awangardy. Może wkrótce doczekamy się jakiejś nowej pozycji z tego obszaru? Bardzo liczę na to, że życie i twórczość Kobro nie zostały jeszcze ostatecznie opisane. Rewelacje z archiwów rosyjskich na temat Strzemińskiego dają nadzieję, że może coś więcej znajdzie się też o Kobro.
3 Comments