Ilustracja: jedenaście nieoczywistych opowieści

Ten łokieć źle się zgina. Rozmowy o ilustracji

Całkiem niepozorna książka, którą kupiłem przez przyzwoitość. No niby wydane przez Czarne, no niby o dizajnie (ale tak nie do końca), ale o jakiejś tam ilustracji (a czytam bez ilustracji głównie)… Ale żeby książka o ilustracji? I to polskiej??? No niech stracę… Ale nie straciłem, a bardzo wiele zyskałem.

Ilustracja niejedno ma imię

Ten łokieć źle się zgina. Rozmowy o ilustracji to zbiór wywiadów z polskimi ilustratorami. Jeśli teraz przyszedł Wam do głowy Jan Marcin Szancer, to znaczy, że jesteście z tego pokolenia co ja i tak książka jest szczególnie dla Was. Czytając kolejne wywiady, bardzo szybko dojdziecie się do wniosku, że to co do tej pory uważaliście za ilustrację to tylko mały fragment całości.

Czego tutaj nie ma! Są klasycy ilustracji, dla obrazków których kupowałem bardzo konkretne wydania (Józef Wilkoń). Są projektanci/rysownicy/graficy/malarze (?) bardzo młodzi oraz nieco starsi. Są kobiety i mężczyźni. Są media klasyczne i nowoczesne.

Jak sugeruje podtytuł, są to rozmowy. Prowadzi je Sebastian Frąckiewicz, czyli człowiek od lat angażujący się w promowanie czegoś, co można nazwać kulturą wizualną. I mimo że powinien być bardziej człowiekiem obrazu, to naprawdę umie w literki. Bardzo doceniam jakość tych wywiadów – właściwie w każdej rozmowie wybrzmiewa jego profesjonalizm oraz niesamowita wiedza o dziedzinie. Często jestem świadkiem sytuacji, w której ktoś się do czegoś odwołuje, a druga strona tego odwołania nie kojarzy (bardzo często zwyczajnie nie musi, bo jej wprost nie dotyczy). Tutaj nie kojarzę takiej sytuacji. Ktoś pyta „znasz?”, a Frąckiewicz mówi „pewnie, że znam”. Szacunek dla prowadzącego, naprawdę.

Szacunek po raz drugi, za naprawdę ciekawe wywiady. To nie jest tak, że wywiad z każdym jest taki sam. To nie jest przesłuchanie. To są bardzo partnerskie rozmowy, gdzie widać głębokie zainteresowanie prowadzącego swoim interlokutorem. Bardzo, bardzo dobre to jest. Takie przepojone szacunkiem dla drugiej strony.

Wywiadów jest jedenaście i naprawdę żałuję, że nie więcej.

Ilustracja nieoczywista

Jak już wspominałem, nie ma tutaj słabych wywiadów. Jednak były dwa, które zapamiętałem najbardziej.

Pierwszy, to rozmowa z Rafałem Wechterowiczem, czyli gościem który projektuje koszulki dla absolutnie topowych zespołów metalowych (chociaż nie tylko). To jest historia z gatunku tych, które się nie zdarzają – Polak odnosi sukces na skalę światową. A tutaj się ona zdarzyła i trwa sobie w najlepsze. Rozmowa jest dla mnie bardzo interesująca, mimo że estetyka tego co robi Wechterowicz nie jest jakąś moją ulubioną. Ale posłuchanie już o tym jak działa muzyczny merchandising jest absolutnie fascynujące – to jest wielki biznes, w którym albo się jest i się go rozumie, albo jest się poza i się zupełnie nic nie kuma. A teraz przynajmniej trochę wiem, jak się w nim gra.

Artysta koncepcyjny

Ale opus magnum to story o pracy concept artist, o czym opowiada Bartłomiej Gaweł. Jeśli nie siedzicie w gamingu, to możecie tego nazwiska nie kojarzyć. Bartłomiej Gaweł robi w CD Projekt Red, czyli firmie która stworzyła serię gier o Wiedźminie. Ta gra jest dla mnie ważna, nie tylko dlatego że spędziłem nad nią setki (i to duże setki) godzin, ale dlatego że uważam ją za arcydzieło gatunku i wzorcowy przykład projektowania i dostarczania doświadczeń (experience design).

O pracy artysty koncepcyjnego Gaweł mówi tak:

(…) artysta koncepcyjny musi umieć łączyć ze sobą rzeczy, których z pozoru nie da się połączyć, rzeczy nieoczekiwane. To wymaga researchu, znajomości historii sztuki, historii mody, ale także pewnego myślenia rysunkiem. Wybitni artyści koncepcyjni spędzają godziny nad studiowaniem obrazów. Przyznam, że też się nasiedziałem sporo nad malarstwem, konkretnie przy rosyjskim malarstwie pejzażowym z XIX wieku.

I tak się zastanawiałem przez chwile WTF,

W trzecim Wiedźminie (…) istnieje coś takiego jak point of interest, czyli miejsca, od których zaczynają się jakieś poboczne misje. Ale żebyś chciał się takiej misji podjąć, musisz się na nią natknąć. Czyli w trakcie podróży przez świat (…) coś cię musi w tym krajobrazie zainteresować. I dlatego szukałem na tych rosyjskich obrazach jakichś ciekawych motywów, na przykład specyficznie zwalonego drzewa lub zniszczonej chłopskiej chaty, kapliczki. Rzeczy, które Rosjanie malowali z natury (…)

Nie wiem czy to tutaj wybrzmiewa, ale tak naprawdę Gaweł był odpowiedzialny za kierowanie odwiedzinami w konkretnych lokacjach. Niesamowite to jest, bo te kilkaset godzin spędzone na grze zeszły głównie na kręceniu się po świecie (w Wiedźminie 3 można wejść praktycznie wszędzie): jeżdżeniu, oglądaniu i nurzaniu się w klimacie świata. I nagle się dowiaduje, że te moje podróże nie były znowu takie spontaniczne… Genialna robota, genialna.

Odpuszczam już tutaj fascynujący wątek wiedźmińskich elfów, które wyglądają zupełnie inaczej niż tolkienowskie. O tym dlaczego wyglądają tak, a nie inaczej możecie dowiedzieć się właśnie z tej rozmowy. Ujęło mnie to, że wiedziałem o czym to jest, ale nie potrafiłem tej estetyki/kryteriów jakoś nazwać. A kiedy już wybrzmiało co jest ich estetycznym założeniem, to nagle odkryłem spójność i taką wewnętrzną elegancję całej tej koncepcji. Wspaniałe!

Jakieś wnioski?

Bardzo polecam tę książkę projektantom (niezależnie co projektują). Z wywiadów można wyciągnąć mnóstwo inspiracji co do sposobu pracy, technik, sposobów motywacji czy ścieżki rozwoju zawodowego (czasami naprawdę nieoczywistej). To także kopalnia ciekawych referencji do projektów już zrealizowanych, ale też tych czekających na realizację.

Natomiast jeśli nie jesteście projektantami, ale pracujecie przy dizajnie to wyciągniecie z tej książki jeszcze więcej. Przede wszystkim na bardzo konkretnych przykładach, będziecie mieli możliwość zrozumienia szerokości i głębi projektowania wizualnego. Poczytanie o projektowaniu koszulek dla zespołów metalowych jest szansą dotarcie do dizajnu ukrytego. A dotarcie do dizajnu ukrytego jest zawsze wartością samą w sobie, przesuwającą granice naszego rozumienia projektowania. Czyli także jest to historia o poszerzeniu naszego spektrum doświadczeń i wiedzy, co jest dla mnie chyba największą zaletą tej książki.

A jeśli tak się składa, że kochacie książki, to od razu możecie Łokieć kupić. Warto chociażby dla poczytania rozważań o tym, jaka jest rola ilustracji w książce i czym są picturebooks (nie będę próbował tego tłumaczyć).

No świetna to jest rzecz, bardzo starannie wydana i naprawdę wnosząca. Bardzo polecam!

PS. A książkę otwiera wywiad z Janem Bajtlikiem. Opowiada tam o współpracy z dużą marką modową. Teraz już wiadomo jaką – Bajtlik pracuje dla Hermesa!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *