Helvetica, czyli co jak krój pisma ma się do designu

Helvetica by Gary HustwitDwa dni temu zmarł Massimo Vignelli – jeden z najbardziej znanych projektantów XX wieku. Nie, to nie będzie wpis o Vignellim, aczkolwiek będzie nim inspirowany. Już jakiś czas temu zapowiadałem, że czytelnicy bloga będą musieli zmierzyć się z moimi przemyśleniami po filmie Helvetica. A ponieważ Vignelli pojawia się w tym filmie i mówi tam ciekawe rzeczy, więc jego odejście potraktuję jako okazję do napisania o Helvetice.

Kiedyś pisałem więcej o UX, teraz bardziej o projektowaniu. Zanim jednak przejdę do filmu, to chciałbym krótko przedstawić Vignelliego, bo ma do powiedzenia rzeczy, które dla projektowania są istotne.

Do Vignelliego wróce jeszcze pod koniec, już bardzo w kontekście filmu. Helvetica to pierwszy film w tzw. design trilogy Garry’ego Hustwita. Ponieważ u mnie nic nie może pojawiać się po kolei, więc najpierw pisałem o części drugiej (Objectified), potem o trzeciej (Urbanized), a teraz piszę o pierwszej (Helvetica). O czym jest Helvetica? Teoretycznie jest o jednym kroju pisma (drżę gdy to piszę, bo przeczyta to ktoś kto się na tym zna i się okaże że powinienem użyć słowa „font” albo „czcionka”, albo jeszcze jakiegoś innego – jestem pod wrażeniem własnej miernoty pojęciowej w tym obszarze), właśnie o Helvetice. Piszę „teoretycznie”, bo opowiadając o Helvetice (jako kroju), Hustwit opowiada właściwie o typografii.  BTW, widzieliście kiedyś jak wygląda(ła) praca zecera? No to zobaczcie, a przy okazji obejrzyjcie trailer do Helvetiki.

O ile główne przesłanie Objectified czy Urbanized jest bardzo czytelne i fenomeny do których odnoszą się te filmy są przez nas praktycznie codziennie dostrzegane, o tyle z typografią jest inaczej (tak sądzę). Oczywiście typografia na poziomie werbalnym/deklaratywny pojawia się bardzo często, o tyle na poziomie realnym świadome z niej korzystanie jest zarezerwowane do wąskiej grupy projektantów. Pisząc „zarezerwowane” nie mam na myśli jakichś systemowych ograniczeń, a rodzaj (nabytej) wrażliwości pozwalającej dostrzec, że używany w projekcie krój pisma wpływa na wiele rzeczy. Po obejrzeniu Helvetiki spojrzałem na świat przez zupełnie inne okulary, naprawdę. Nagle zobaczyłem rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałem – litery i cyfry w różnych formach i miejscach.

Przed Helvetiką typografia kojarzyła mi się z ciekawymi website (ciekawymi, niekoniecznie wygodnymi do czytania), wiecznymi dyskusjami jak podobne rzeczy zrobić u nas oraz z bardzo interesującymi, chociaż dość dla mnie hermetycznymi artykułami w 2+3D. Widziałem na amazonie sporo książek o typografii, ale świadomie im odpuszczałem, wychodząc z założenia że nie projektuję tego poziomu szczegółowości, żeby zajmować się krojem pisma.  Teraz widzę, że rezygnując z tego, traciłem szansę na nabywanie pewnego rodzaju wrażliwości estetycznej. No szkoda.

Widomym efektem obejrzenia Helvetiki były (dość naturalne w tym kontekście) próby jej wykorzystania. I tutaj zaczęły się problemy, bo okazało się, że w moim kompie nie ma Helvetiki (bo na Windowsach jej po prostu nie ma). Ten problem jakoś sobie rozwiązałem, chociaż byłem ty faktem bardzo zaskoczony. Później okazało się, że to co brałem za Helvetikę to był Arial, a jak dowiedziałem się jeszcze później „Arial is not Helvetica”. Swoją drogą fascynująca jest historia powstania obu krojów i rola jaką odegrały w niej Apple i Microsoft. Prawdziwym problemem z Helvetiką było dla mnie to, że rzeczy które usiłowałem w niej zrobić za cholerę nie chciały wyglądać chociaż w połowie tak dobrze jak najbardziej oczywiste napisy pokazane przez Hustwita. Nie wiem jakie są wasze doświadczenia, ale dla mnie Helvetica jest krojem bardzo wymagającym (przede wszystkim odpowiedniej – w tym wypadku prostej – oprawy).

Nie będę tutaj rozpisywał się o filmie, bo nie czuję się kompetentny żeby napisać cokolwiek sensownego. Uważam jednak, że jeśli interesujecie się projektowaniem (szeroko rozumianym), to po Helvetice będziecie to projektowanie lepiej rozumieć. Bo jak już wspomniałem to nie jest film tylko o kroju, a bardziej o roli i odpowiedzialności projektanta oraz o tym, jak bardzo jesteśmy zanurzeni w przejawy designu (w tym wypadku: typografii), sami nie zdając sobie z tego sprawy. Aby mieć czyste sumienie dodam też, że film nie należy do tych przyjmowanych bezrefleksyjnie i jest dość trudny w odbiorze (a na pewno trudniejszy niż Urbanized czy Objectified).

Ponieważ zacząłem jednak od Vignelliego, chciałbym też zakończyć jego słowami. Oto co mówi w Helvetice:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *