Design thinking: jak tego uczyć, jak się tego uczyć?

20121014-215620.jpgJuż jakieś dwa tygodnie wszystko kręci mi się wokół szeroko rozumianych ludzi i przyszłości (mentalnie, znaczy). No i oczywiście design thinking, które kiedyś było dla mnie dość uniwersalnym narzędziem do wypracowywania rozwiązań blisko użytkownika końcowego, a teraz to się jakoś zmienia.

Mam wewnętrzne przekonanie, że klasyfikowanie design thinking jako narzędzi tylko w kontekście UX jest zbyt wąskie. A może powinienem inaczej patrzeć na UX? Bardziej jako na proces stawania się/osiągania jakiegoś stanu? Nie potrafię w tej chwili na to pytanie odpowiedzieć, ale jak już kiedyś pisałem zupełnie zanika mi granica pomiędzy tymi dwiema rzeczami (?).

Kiedyś byłem też bardziej skoncentrowany na pokazywaniu benefitów z myślenia projektowego. Teraz myślę trochę inaczej. Trochę, bo zmieniaja się akcent, a nie ogólna idea. Design thinking trzeba nauczyć innych. Niby ewangelizując robi się to samo, ale nie do końca. Trzeba jasno sobie powiedzieć, że się jest nauczycielem i tak się potraktować. Nie w kategoriach zamęczania uczniów, ale w zmianie podejścia. To tak mi się objawiło ostatnio, po uczestnictwie w szkoleniu prowadzonym przez Nauczyciela (dzięki, Angela!), ale też po długiej dyskusji o uczeniu user experience (dzięki, Wiesław!).

Kiedyś w rozmowie na temat design thinking i roli jaką ten sposób myślenia mógłby (a może powinien) odgrywać w mojej organizacji, bardzo przeze mnie poważana koleżanka zwróciła mi uwagę, że tak naprawdę to powinniśmy sami to odkryć (dzięki, AgaBT!). To czego jako firma potrzebujemy to design thinking, który wynajdzie sam siebie w kontekście odpowiedniej specyfiki potrzeb. Im bardziej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się to sensowne. Co więcej, takie ujęcie sprawy pokazuje siłę (lub słabość) takiego sposobu myślenia: elastyczne podejście, a nie zestaw dogmatów. Myśląc trochę tymi kategoriami trafiłem na stronę Design Thinking For Educators, na której znalazłem mnóstwo inspiracji i materiałów do wykorzystania (w kontekście uczenia). Co prawda nie jest to uczenie DT, a z jego wykorzystaniem, ale kontekst jest odpowiedni.

Trafiłem tam także na niesamowicie inspirujący mnie film. Chociaż słowo „inspirujący” nie jest odpowiednie. To takie 2 minuty, które nadają glębszy sens całości tego, co próbuję zrobić. Jednocześnie jest w nim coś takiego, że kiedy go oglądam, to się uśmiecham 🙂 Bo to jest chyba o lepszym świecie: zarówno tym biznesowym (co staram się robić ja), jak i tym publicznym (co tak niesamowicie robią w UK – dzięki, Weronika!).

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *