Solidaryca, typografia i tożsamość

Solidaryca - fenomen komunikacyjny

Niedawno ukazały się dwie książki – niby o typografii, niby o przeszłości, ale jednak bardzo o współczesności. Agata Szydłowska i Tomek Bierkowski napisali niby podobne, ale jednak bardzo różne rzeczy. Mówię tutaj o dwóch tytułach: Solidaryca – fenomen komunikacyjny Tomka Bierkowskiego oraz Od solidarycy do TypoPolo: typografia a tożsamości zbiorowe w Polsce po roku 1989 Agaty Szydłowskiej.

Solidaryca według Bierkowskiego

Bardzo chciałoby się, żeby ta książka była dłuższa. Czym ona jest? Nie jest to z pewnością monografia, a raczej bardzo pogłębione przyczynki do analizy solidarycy. Na samym początku tekstu, Bierkowski wskazuje główne pytania badawcze, na które odpowiedzi poszukiwał w swoim projekcie. Pierwsze dwa pytania to:

1. Czym jest i na czym polega potencjał konwencji wizualnej stworzonej przez Jerzego Janiszewskiego?
2. Jakie tworzy/tworzył konotacje? Z czym obecnie kojarzy się solidaryca (…)?

Krótki (a szkoda!) tekst Bierkowskiego jest próbą spojrzenia na solidarycę z różnych perspektyw. Jest więc historyczna perspektywa powstania znaku, jest sporo o specyfice komunikacji opozycyjnej i partyjno-rządowej przed rokiem 1989 i są oczywiście czasy współczesne. I właśnie te czasy współczesne są dla tej książki najciekawsze. Udaje się bowiem Bierkowskiemu pokazać rzecz, z którą dość regularnie się stykamy, ale która przez swoją powszechność często pozostaje niezauważona – potencjał solidarycy do komunikowania pewnych wartości.

Należę do pokolenia, które pamięta jeszcze pierwsze (oryginalne) znaczenie tego znaku, pamiętam bowiem dobrze lata osiemdziesiąte. Ale dopiero książka Bierkowskiego uświadomiła mi, jak bardzo pozwoliłem na zawłaszczenie tego znaku przez skojarzenia polityczne i antykomunistyczne powstałe w połowie lat dziewięćdziesiątych! Proces ten zakończył się wykorzystaniem stylistyki solidarycy do stworzenia logotypu Akcji Wyborczej Solidarność. Przez większość swojego dorosłego życia postrzegałem solidarycę właśnie w ten sposób: jako jasny katolicko-narodowo-kościelny komunikat.

Bardzo ciekawe jest spojrzenie na ten fenomen oczami młodszego pokolenia. Okaże się wtedy, że może on konotować szersze znaczenia. Co więcej, że znaczenia te nie są przypisane jedynie dla krajów post-socjalistycznych i że z dziedzictwa Janiszewskiego można czerpać nie tylko na Słowacji i na Węgrzech, ale też w Wielkiej Brytanii czy USA.

Solidaryca według Szydłowskiej

Ależ znakomicie napisana jest najnowsza książka Agaty Szydłowskiej! Niby o typografii (w sumie w tytule o tym jest), ale to nie jest klasyczna książka o typografii. To jest bardzo unikalne spojrzenie pokazujące typografię w kontekście przemian społecznych i politycznych w Polsce.

Od strony konstrukcyjnej, książka składa się z trzech części, poświęconych (kolejno): solidarycy, relacjom między krojami a tożsamościami narodowymi oraz typografii wernakularnej. I niby te rzeczy są od siebie oddzielne, ale wszystkie łączy wątek typograficzny, będący główną osią narracyjną książki. Jest to więc książka o dizajnie, ale o dizajnie dyskretnym, albo przynajmniej o dizajnie o którym wspomina się dyskretnie.

Regularnie pojawiają się tutaj także odniesienia do modernizmu, zarówno w rozumieniu wąskim (dizajn / architektura) jak i szerokim (społeczne projekty modernizacyjne). Szydłowskiej udaje się jednak nie wpaść w pułapkę wyraźnego określenia się po którejś ze stron, chociaż mam wrażenie, że autorce do modernistycznego pojmowania świata dość blisko.

Niezaprzeczalną wielką wartością tej książki jest bardzo mocne osadzenie jej w kontekście politycznym. Co ważne – dotyczy to zdarzeń nie sprzed kilkudziesięciu lat, ale stosunkowo niedawnych (nawet sprzed roku). Dzięki temu książka zyskuje na wiarygodności, bo opisywane wydarzenia są bardzo świeże i część z nich będziecie z pewnością pamiętać (np. wykorzystanie solidarycy podczas protestów przeciwko ograniczeniu praw kobiet). Blisko Szydłowskiej w tym co pisze do refleksji na temat kapitalizmu przedstawionych przez Joannę Kusiak (Chaos Warszawapisałem o tym w zeszłym tygodniu).

Narodowe kroje pisma

Dla mnie szczególnie interesujący był rozdział dotyczący relacji między krojem pisma, a tożsamością narodową. Przyznam, że dość regularne zastanawiam się nad tym tematem. Dzięki lekturze Szydłowskiej udało mi się odkryć, że (1) problem jest znany od dawna, (2) podchodzi się do niego na dwa sposoby: funkcjonalistyczny lub tożsamościowy. No i o ile ten funkcjonalistyczny był dla mnie oczywisty, o tyle lektura całego tekstu pokazuje, że wokół relacji między typo a tożsamością toczy się od lat dość interesująca dyskusja.

Na przykładzie solidarycy widać, że im bardziej wyrazisty i charakterystyczny krój, tym łatwiej obsadzić go w roli nośnika tożsamości. Pismo musi różnić się od innych krojów, by zwracało na siebie uwagę i zaczęło pełnić funkcję znaku. Pisma tekstowe są dużo mniej dystynktywne, w związku z czym trudno je sobie wyobrazić na sztandarach, oddziałujących samą formą. Nie oznacza to jednak, że takie kroje są neutralne i nie uczestniczą w procesach formowania i utrwalania tożsamości. Odbywa się to jednak na innej płaszczyźnie (…). Są więc one niewidzialnymi nośnikami tożsamości kulturowej.

Przypadek chciał, że dosłownie kilka dni temu kupiłem sobie wpadł mi w ręce zbiór tekstów na temat polskiego ruchu spółdzielczego (Spółdzielczość jako organizacja gospodarcza w II RP. Wybór pism – pewnie będę o tym pisał za czas jakiś). Chyba dla podkreślenia tradycji (?) i/lub historycznego kontekstu (?) całość złożona jest Antykwą Półtawskiego (w jakiejś wersji condensed light chyba – tak bym zgadywał). I krój ten robi robotę, trzeba przyznać – niby jest szaro i równo, ale czyta się bardzo średnio. Bardzo. Ale moim zdaniem decyzja o jego użyciu jest właśnie przykładem nawiązania do wspominanych przez Szydłowską idei tożsamościowych. Te teksty mają być stwierdzeniami i to stwierdzeniami silnie wartościowanymi tożsamościowo (narodowo). I w sumie – są.

Typografia poza typografią

Tutaj pojawia się bardzo interesujący dla mnie fragment, dotyczący chropowatej estetyki publikacji podziemnych. Wątek istotny, bo nawet projektując tego bloga uległem pokusie podejścia historycznego i zastosowana środków stylistycznych wprost odwołujących się do klasyki modernizmu. Dzięki regularnym rozmowom z Tomkiem właśnie, odszedłem od tej idei (a to był bardzo dobry pomysł, mój własny, najlepszy!). I teraz czytając o quasi-opozycyjnej estetyce dizajnu chociażby ruchu Occupy Wall Street było mi dużo łatwiej dostrzec błąd, który prawie popełniłem – stosowania estetyki, która straciła swoją prawdę.

Szydłowskiej udało się w swojej książce znacząco wyjść poza klasycznie pojmowaną typografię. Zwracam uwagę na słowo „klasycznie”, bo poza granice typografii chyba się nie wypuszcza. Ale jest to typografia rozumiana szerzej: bardzo nowoczesna, inkluzywna, funkcjonująca w obszarze projektowania wizualnego, dizajnu i architektury. Bardzo pięknie wybrzmiewa to w tytule książki Bierkowskiego – „fenomen komunikacyjny”. Czy opowieść o solidarycy jest opowieścią o kroju? No nie do końca… bardziej jest to o projekcie, a jeszcze bardziej – o tożsamości i pewnym nie do końca zdefiniowanym polu semantycznym.

Zachwyca projekt i układ typograficzny obu publikacji. Asymetryczny układ stronic, wprowadzenie drugiego koloru (czerwień!), fantastycznie wybrzmiewający Nexus Mix, kolorowe szycie… wydana przez ASP Katowice książka Bierkowskiego to przyjemność obcowania z naprawdę jakościowym wydawnictwem. Chciałoby się tego więcej. Ale po ASP można się było tego spodziewać. Natomiast totalnym zaskoczeniem jest dla mnie skład książki Szydłowskiej – nie przypuszczałem, że Ossolineum (czyli klasykę klasyki) stać będzie na tak łamiące stereotypy projekt. Świetna okładka (cały projekt serii), bardzo klasyczne, wnętrze. Klasa. Szkoda tylko, że sypie się strona internetowa (zobaczcie jak renderują się litery) – nie ma rewelacji, ale to pewnie do naprawienia.

Reasumując, ukazały się dwie, bardzo interesujące, teoretycznie podobne, ale de facto bardzo różne książki. Warto przeczytać i przemyśleć, bo refleksja zarówno Szydłowskiej jak i Bierkowskiego wychodzi daleko poza wąskie rozumienie typografii i składnia do refleksji na tematy ogólnospołeczne.

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *