Polskie wydanie „Karty ateńskiej”

Karta ateńska - Le Corbusier

Pierwszy raz o Karcie ateńskiej pisałem ponad 3 lata temu. Teraz postanowiłem napisać ponownie z dwóch powodów (a każdy – ważny). Powód pierwszy to taki, że kilka miesięcy temu ukazało się pierwsze polskie pełne wydanie (dzięki Centrum Architektury), a że to do dokument ważny, uznałem że warto o nim napisać. Drugim powodem jest moja chęć powrotu do tego tekstu i spojrzenia na niego jeszcze raz, z perspektywy czasu. Jest jeszcze powód trzeci – skoro zaakceptowałem sobie modernistę, nie widzę możliwości, żeby uchylić się o napisaniu o Karcie ponownie.

Poza tekstem oryginalnym, edycja Centrum Architektury zawiera dwa dodatkowe eseje – o okolicznościach powstania Karty (bo jeśli uważacie, że to co zostało wydane, to tekst z 1933 roku, to jesteście w błędzie), oraz o współczesnym znaczeniu tego dokumentu. Z tego drugiego tekstu (autorstwa Joanny Kusiak) pochodził cytat, którym zamykałem swój poprzedni wpis.

Karta ateńska dzisiaj

Poprzednio o Karcie pisałem pozytywnie i to mimo tego, że pojawiała się ona w kontekście tekstów o Brasilii, czyli o bardzo skrajnym sposobie wdrożenia jej postulatów. Minęły trzy lata. Do tytułu bloga wpisałem sobie modernizm. Jak zmieniło to mój odbiór Karty?

Uważam, że obecnie Karta jest aktualna bardziej niż kiedykolwiek. Tematy zarówno mieszkalnictwa jak i rozwoju miast stają się coraz bardziej kluczowe i obecne w debacie publicznej. W siłę rosną ruchy miejskie, a nawet pozornie niepodatne na zmiany wielkie miasta w typie Nowego Jorku podejmują decyzje o dostosowaniu się do potrzeb swoich mieszkańców. A właśnie o potrzebach mieszkańców traktuje Karta ateńska. Mimo że ruchy miejskie często odwołują się do krytyki modernizmu, jednak w rzeczywistości krytykują czy zwalczają rodzaj tego, co za modernizm uważają, a co z realnym programem modernistycznym łączy się jak przysłowiowa „wojna o pokój”.

Z perspektywy czasu widzę też, że Karta ateńska niesie ze sobą wielki potencjał edukacyjny. Fakt, że jest to manifest szeroko tłumaczony, komentowany i znany, oraz że na jego podstawie wykształciła się praktyka (urbanistyczna i architektoniczna) stwarza ogromne możliwości edukacyjne. Jest to dla mnie wzorcowy materiał dla studentów właściwie wszystkich studiów projektowych. Pokazuje rys historyczny (tło społeczne powstania dokumentu), jest manifest, są wdrożenia, jest upadek, jest też swoisty renesans. Mam wrażenie, że trudno o lepiej udokumentowany obszar teorii i praktyki dizajnu, połączony ze społeczno-gospodarczym jego wymiarem.

Jest to tym istotniejsze, że charakterystyczny dla modernizmu (oraz Karty ateńskiej) funkcjonalizm, jest fundamentem większości procesów projektowych. Nie wiem, czy potrafiłbym wskazać projekt/dizajn, który wprost odrzucać będzie podejście funkcjonalistyczne. To może dość śmiała teza, ale funkcjonalizm jest kwintesencją dizajnu jako takiego, co ma oczywiście swoją cenę i którą to cenę trzeba pokazywać (a tutaj niepowodzenia wdrożeń modernizmu na dużą skalę są wręcz ikoniczne). Ale trzeba też jednocześnie wprost zapytać, a alternatywę dla sposobu myślenia oferowanego przez modernizm.

Realnie istniejący modernizm

Karta ateńska jest przesycona głębokim humanizmem. To było moje pierwsze odkrycie (jeszcze z pierwszego jej czytania) i nic tutaj się nie zmieniło. Na tym tle wyjątkowo dobrze wybrzmiewał mi świetny tekst wprowadzający Joanny Kusiak. Te kilkanaście stron to bardzo wyjątkowa refleksja o Karcie i jej dzisiejszym czytaniu. Wprowadza Kusiak zwrot „realnie istniejący modernizm”, czyli nazywa praktykę niedoskonałości wdrożeń pewnej idei/utopii. Problem z tą praktyką polega na tym, że teorie są słuszne, ale realizacja – niekonicznie.

Modernizm zaczął się kojarzyć z wieloma dysfunkcjami (…): nieludzka skala, ambicje biopolityczne i chęć kontrolowania wszystkich aspektów ludzkiego życia, nadmierna estetyzacja formy urbanistycznej całego miasta (…) i jednocześnie brzydota poszczególnych budynków, monotonia formy, niezdolność do malowniczego starzenia się, rozcinanie miast autostradami i promowanie szybkiego ruchu samochodowego, rozlewanie się miast w niekończące się osiedla, brutalna destrukcja przeszłości (…), ujednolicenie potrzeb mieszkalnych i życiowych, rozbicie tradycyjnej wspólnoty miejskiej.

Jak się to mówi: mało nie jest.

Dzieł takich jak Karta ateńska w zasadzie nie czyta się z powodów innych niż historyczne. Dlatego największym zaskoczeniem dla współczesnego czytelnika będą prawdopodobnie jej trzeźwy, rozsądny ton i otwarta krytyka tego, co kilka dekad późnej uznano właśnie za… dziedzictwo modernizmu. Całe pasaże z Karty mówią o tym, o czym później trąbili antymoderniści, na przykład że miarą wyznaczającą skalę planowania urbanistycznego powinien być człowiek, że miasta nie powinny rozlewać się bez ograniczeń, a ich rozwój powinien być harmonijny.

Dwa słowa o projekcie typograficznym

Obecne wydanie jest wzorowane na oryginalnym wydaniu francuskim – format i układ typograficzny mocno do niego nawiązują. Lubię takie eksperymenty i kiedy się o tym dowiedziałem, nawet się ucieszyłem. Jednakowoż muszę napisać, że mimo że doceniam jakość pracy edytorskiej i nawiązania historyczne, to – jeśli chodzi o czytelność tekstu – mam wrażenie, że dużo lepiej odebrałem wersję z 2004 roku.

Żeby było jasne – obecna jest estetycznie bardzo udana i dopracowana. Mam jednak problem ze zbyt małym formatem nowego wydania. Mimo, że format A4 edycji z 2004 roku jest czystą brutalnością, to jednak przez wyjątkowo postulatywny charakter tekstu bardzo do niego pasuje (sic!). To nie jest poezja, to nie jest literatura piękna, to jest coś na kształt ustawy (rozdziały, paragrafy, punkty, precyzyjne numerowanie). To jest próba zmiany świata. I właśnie dzięki temu, nie razi mnie tam ani A4, ani jednoszpaltowy skład, który w połączeniu z Arialem jest zbrodnią na percepcji czytelnika.

W nowej wersji (znacznie zgrabniej przetłumaczonej) mały format zmusza jednak do ciągłego przewracania stron. U mnie objawiało się to utratą kontroli struktury tekstu – nie wiedziałem po prostu gdzie jestem. Na konfuzję wpływają także inne używane środki typograficzne: dodatkowe kolory, ale przede wszystkim – podkreślenia niektórych tytułów. Dlaczego? To już tylko autorzy wersji oryginalnej wiedzą. Przygotowując polską edycję, wydawca musiał zaakceptować ograniczenia i opublikować Kartę w adaptacji ściśle nawiązującej do oryginału.

To o czym tutaj jednak piszę, to tak zwane problemy pierwszego świata. Bardzo cieszę się, że polskie wydanie Karty jest dostępne na rynku i że ukazuje się starannie przetłumaczone i pięknie wydane. To naprawdę mądry tekst, który nabiera jeszcze wartości z perspektywy 80 lat, jakie minęły od jej napisania.

2 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *